wtorek, 5 sierpnia 2014

11. 'But baby I've been, I've been prayin' hard, said no more counting dollars, we'll be counting stars...'

Po prostu zabrakło mi słów... Byliśmy na plaży. Nikogo na niej nie było oprócz nas. Słońce zdążyło już dawno zajść. Na piasku był rozłożony koc, a na nim stał koszyk piknikowy.
-O rany...- Nie mogłam wydusić z siebie słowa
-Jeśli ci się nie podoba możemy pójść gdzieś indziej...
-Oszalałeś? Tutaj jest idealnie.
-No to cieszę się, że ci się podoba.- Uśmiechnął się
Usiedliśmy na kocu.
-Mam dla Ciebie jeszcze coś.- Chłopak wyciągnął małe pudełeczko i mi je podał
Otworzyłam je pospiesznie
-Ojej, nie trzeba było!- Wyjęłam z pudełeczka naszyjnik z moim imieniem- Jest śliczny! Dziękuję!- Rzuciłam się chłopakowi na szyję
-Nie ma za co.- Zaśmiał się delikatnie- Anyway, może jesteś głodna?
-Troszeczkę.
Zabraliśmy się za konsumowanie rzeczy z koszyka piknikowego.
-Sam to wszystko przygotowałeś?
-Całkiem sam.- Odparł dumnie
-No to widzę, że masz talent.
-Heh, dzięki.

***

Rocky siedział w Starbucks. Mimo bardzo późnej pory sączył kawę. [Tak, wiem, że Starbucks jest otwarte do max 23, ale to przecież opowiadanie... ;D- od aut.] W kawiarni znajdowały się tylko cztery osoby.
Po chwili namysłu Rocky wybrał numer Alex.
-Halo?- Odezwała się zaspanym głosem
-Cześć, obudziłem Cię?
-Tak, ale to nic. Jak tam po koncercie?
-Oh... Wiesz?
-Tak, od Mack.
-Bardzo chciałem Cię przeprosić, serio, zachowałem się jak idiota.
-Dobrze już, Rocky. Nic się nie stało.
-Nie masz mi za złe?
-Nie, jest okay.
-To może w ramach odszkodowania wybrałabyś się ze mną jutro na lody albo coś tam...?
-Jasne! Bardzo chętnie.
-Ok, no to wpadnij pod nasz dom o dwunastej.
-Dobra, to do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Chłopak nie był do końca przekonany czy dobrze robi. Wiedział, że czuł coś do Alex, ale Mackenzie była dla niego ważna. Czy w takim razie uczucie do Alex jest prawdziwe?
No nic, nie ma co zastanawiać się 'co by było gdyby...'- myślał- Trzeba iść na przód...

                                                                                    ***

Megan i Riker chodzili po parku.
-No to... Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?
-Chciałem z tobą porozmawiać i coś ci powiedzieć...
-Zamieniam się w słuch.
-A więc... Megan, od chwili kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem, czyli wtedy gdy Ross wjechał przez przypadek w Mack, ale to już nie ważne, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Za każdym razem gdy ktoś przerywał nam pocałunek to myślałem, że wyjdę z siebie. Jesteś wspaniała, piękna i...- Rik zaczął się do niej przybliżać- i chyba się w tobie zakochałem.- Chłopak złączył ich usta w pocałunku.
-So... Megan, chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Przez chwilę panowała cisza.
-Ja... Nie.- Rzuciła krótko i poszła w stronę hotelu

***

Leżeliśmy z Rossem na kocu wpatrując się w gwiazdy.
-Randka pod gwiazdami, takie to romantyczne.- Powiedziałam
-I oryginalne.- Zaśmiał się
-Taaak...
-Lately I've been, I've been losin' sleep, dreamin' about the things that we could be. But baby I've been, I've been prayin' hard, said no more counting dollars...- Zanucił
-We'll be counting stars...- Dokończyłam
-Znasz tę piosenkę?
-No jasne. Jedna z najlepszych piosenek ever.
-Zgadzam się w stu procentach.
Nastała dłuższa chwila ciszy.
-O czym myślisz?- Zapytał blondasek
-O wszystkim.
-O mnie, o tobie, o Megan i Riker'rze, o tajemniczych telefonach Ell'a, o Alex i Rocky'm, o Londynie, o moim tacie, o...
-Właśnie, twój tata. W ogóle o nim nic nie mówisz, dlaczego?
-Bo on nie żyje.- Rzuciłam krótko
-Boże... Przepraszam... Ja... Ja nie wiedziałem...- Ross nie wiedział co powiedzieć
-Nic się nie stało... Skąd mogłeś wiedzieć...
-Jak to się stało, że wiesz...
-Że nie żyje? To trochę długa historia...
-Mam czas.
-Uwierz, nie będzie Ci się chciało tego słuchać.
-Uwierz, będzie.
-No dobra... Mój ojciec pracował dla MI6, czyli dla Military Intelligence, section 6.
-Twój ojciec pracował dla rządu?! Dla wywiadu militarnego?!- Chłopak był nieźle oszołomiony
-Tak, tajne służby... No a więc... Mój tata Sir Christopher Thornesmith, zaczął pracę w MI6 na początku lat dziewięćdziesiątych, po zakończeniu zimnej wojny. Pracował dla wywiadu zagranicznego. Zadaniem mojego taty było zwalczanie szpiegostwa zagrażającego interesom Wielkiej Brytanii, poza jej granicami, oraz gromadzenie, przetwarzanie i analizowanie politycznych, ekonomicznych, technicznych i naukowych informacji wywiadowczych, o państwach lub organizacjach będących w zainteresowaniu Zjednoczonego Królestwa. Mój tata był jednym z najlepszych agentów w swoich czasach. Niedługo po rozpoczęciu pracy dla rządu, spotkał moją mamę. Pobrali się i zamieszkali razem w Londynie. Mieszkali niedaleko centrali. Oboje naprawdę się kochali, ale nie bywali zbyt często w domu. Moja mama miała swoje występy, a mój tata, jak to agent, pracował non-stop. Mama nie próżnowała. Można ją było określić mianem pracoholiczki. Mimo tego kochała to co robi i miała wielkie zdolności. Kochała taniec, ale zapomniała, że życie nie kończy się tylko na balecie. Pewnego dnia na występnie w Birmingham miała wypadek. Leżała unieruchomiona w szpitalu. Po pewnym czasie wróciła do pełnej sprawności- graniczyło to z cudem- ale na parkiet nie wróciła już nigdy. Przepłakała wtedy wiele nocy. A potem urodziłam się ja. To już doszczętnie przekreśliło jej karierę. Wracając do jego pracy... Nie bywał on często w domu. Po zakończeniu zimnej wojny, sojusznicy szpiegowali siebie nawzajem. Po atakach z 11 września z 2001 roku na World Trade Center i Pentagon Tajna Służba Wywiadowcza MI6 ściśle współpracowała z CIA aby zapobiec takim atakom w przyszłości. Następny miesiąc był spokojny... Do czasu... Agenci MI6 ściągają najemniczkę, Christin, która ukradła dysk twardy komputera z bazy głównej, zawierającego dane osobowe tajnych agentów umieszczonych w siatkach organizacji terrorystycznych na polecenie państw NATO. Podczas walki na dachu wagonu John, agent współpracujący z moim tatą przypadkowo postrzelił go ze snajperki pozwalając Christin na ucieczkę. Mój tata spadł z pociągu do rzeki. Zginął. John po nieszczęśliwym wypadku zakończył swoją służbę i zapadł się pod ziemię. Ślad po nim zaginął. Gdy ciało mojego ojca wyciągnięto z rzeki, od razu stwierdzono zgon. Pochowany został na cmentarzu w Londynie. Został mi po nim tylko wisiorek, wisiorek w kształcie serca. Zawsze mam go przy sobie. Dwa miesiące po pogrzebie przeprowadziłyśmy się z mamą na drugi koniec Londynu. Chciałyśmy oddalić się jak najdalej od centrali i uwolnić się od przykrych wspomnień. Coś nigdy nie dawało nam zapomnieć. Niedługo potem dostałyśmy informację, że złapano Christin, która miała dysk, ale nie zawierał żadnych informacji. Ktoś podłożył fałszywkę, tak jak by spodziewał się tej kradzieży. Wszystkie dane są na micro chip'ie, lecz on też gdzieś zniknął. SIS i CIA próbowało go namierzyć, lecz bez skutecznie. Ktoś go ukrył. Tydzień później Christin zbiegła. Nie zostawiła po sobie żadnego śladu. Do tej pory służby specjalne jej szukają. Jest nawet pogłoska, że nie żyje...
No i taka jest pełna historia mojej najbliższej rodziny.- Skończyłam monolog ze łzami w oczach
Ross siedział z otwartymi ustami.
-Jak bym oglądał najlepszy film szpiegowski...- Wydusił po chwili
Nic nie odpowiedziałam. Chłopak zauważył łzy w moich oczach. Natychmiastowo mnie objął.
-Zginął za ojczyznę...-Wydukałam. Emocje wzięły górę. Po moich policzkach spływały łzy.
-To był wspaniały człowiek. On nie odszedł. Jego jakaś cząstka na zawsze pozostanie w twoim sercu. Nie płacz, proszę. On jest teraz w lepszym świecie. Pewnie teraz się na Ciebie patrzy i myśli 'Mała, nie ma co wylewać tylu łez! Nie płacz i leć się bawić z tym wspaniałym chłopakiem, który siedzi tutaj obok Ciebie!'.
Uśmiechnęłam się na te słowa i mocniej wtuliłam w Ross'a.
-A wież kto jeszcze ciebie kocha?
-Kto?
-Ja.- Odparł pewnie chłopak.- Wiem, że to może jest nietypowe wyznanie miłości i trochę się z tym pospieszyłem, ale kocham Cię. To nie są puste słowa, które wypowiadam od tak. Od chwili kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem, gdy rozlałaś mi kawę na moją ulubioną koszulkę z Hollister'a, wywróciłaś mój świat do góry nogami. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Mam nadzieję, że odwzajemniasz moje uczucia.- Blondyn złączył nasze usta w pocałunku. Nagle niespodziewanie zaczął padać deszcz.
-Ja też Cię kocham.- Powiedziałam po chwili
Ross uśmiechnął się.
-Zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu.
-To chyba twoje marzenie się spełniło.
-Tak. Here comes that movie scene, one you hate so cliche...
-That moment when we kissed, by the lake, pouring rain...
-Tu chyba powinno być 'by the sea'- Zaśmiał się
-W praktyce tak, ale w teorii by to dziwnie brzmiało.- Zachichotałam
-A więc... Teraz jesteśmy razem?
-Razem? Nie!
-Co?!
-Żartowałam.- Zaśmiałam się
-Więc... Chciałbyś oficjalnie zostać moją dziewczyną?
-No pewnie.-Uśmiechnęłam się
-Może lepiej już chodźmy bo jest całkiem ciemno i jesteśmy przemoczeni.
-Tak, to dobry pomysł.
Zwinęliśmy rzeczy i pobiegliśmy do samochodu.
-To, co, teraz kierunek Sunset Tower?- Zapytałam siedząc już a w aucie
-Nie koniecznie.
-Co słucham?
-Zabieram Cię gdzieś jeszcze.
-A gdzie?
-To już jest niespodzianka. Zobaczysz gdy dojedziemy na miejsce.
-No proszę! Nie bądź taki?
-Jaki? Uroczy i zabójczo przystojny?
-Nie. Bardziej chodziło mi o tajemniczy.
-Niespodzianka to niespodzianka. Bądź cierpliwa. Poprzednia chyba nie wyszła najgorzej?
-No nie... Ale...
-Nie ma żadnych 'ale'. Wszystko w swoim czasie!
-Oh, okay.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce. W tym czasie zdążyliśmy już trochę przeschnąć.
Weszliśmy do środka niezbyt dużego budynku.
-Klub Karaoke? Serio?- Zapytałam
-Tak, nie podoba się?
-Nie, jest całkiem fajnie.
Szczerze mówiąc to wnętrze wyglądało naprawdę fajnie.


Usiedliśmy przy jednym ze stolików.
-Chcesz może jakąś sałatkę, taco... Albo coś?
-Hmm... Może coś do picia?
-Poproszę wodę.
-Okay, to zaraz wracam.
Chłopak odszedł od stolika po chwili lecz wrócił ze szklanką wody i sokiem.
Siedzieliśmy przy około godziny rozmawiając.
-No to co, może teraz czas coś zaśpiewać?- Powiedział
Zakrztusiłam się wodą
-Nie ma mowy. Ja nie umiem śpiewać.
-Chodź! Będzie fajnie!- Zaczął ciągnąć mnie w kierunku sceny
-Ross, proszę Cię!
Staliśmy już na scenie. Ja oniemiałam.
-Co chcesz zaśpiewać?- Zapytał tleniony blondasek
-Ja...Yyy... Nie mogłam wykrztusić słowa
-Numer 4 poprosimy.- Ross powiedział w stronę DJ'a
Po chwili zabrzmiały pierwsze dźwięki Crazy 4 U.
Ross zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę.

I played it safe,
I kept my foot up on the brake
I never really toook a chance in life
and din't live for today
Oh girl and then I met you
Open my eyes to something new
You know you set me free like no one else
 And got me acting a fool

Don't you know You changed my life,
girl 'cause now I'm livin'
And it feels so right, yeah

Tu niepewnie dołączyłam ja

You got my heartbeat pumping and it's going insane,
You got me jumping outta aeroplanes
Woah...
And that's why
I'm crazy, it;s true, Hey!
Crazy for you.
You got my base jump livin' and I can't look down
You know you short circuit my brain
Woah
I can't lie
I'm crazy, it's true, Hey
Crazy for You

Następną zwrotkę zaczęłam śpiewać sama

Midnight dippin' in the pool
Or sneking out up on the rood
You're unpredicable and that's what,
That's what I love about you
Ooooh

Don't you know You changed my life,
girl 'cause now I'm livin'
And it feels so right, yeah

You got my heartbeat pumping and it's going insane,
You got me jumping outta aeroplanes
Woah...
And that's why
I'm crazy, it;s true, Hey!
Crazy for you.
You got my base jump livin' and I can't look down
You know you short circuit my brain
Woah
I can't lie
I'm crazy, it's true, Hey
Crazy for You

I didn't lose my mind when I fall for you
Without a parachute
And I'm gonna love you girl like you never knew
Woah oh..


Don't you know You changed my life,

girl 'cause now I'm livin'
And it feels so right, yeah

You got my heartbeat pumping and it's going insane,
You got me jumping outta aeroplanes
Woah...
And that's why
I'm crazy, it;s true, Hey!
Crazy for you.
You got my base jump livin' and I can't look down
You know you short circuit my brain
Woah
I can't lie
I'm crazy, it's true, Hey
Crazy for You

I'm crazy it;s true,
Crazy for you!


Rozległy się brawa, a my zeszliśmy ze sceny.
-O rany! Byłaś niesamowita! Masz ogromny talent! Dlaczego nic nie mówiłaś, że śpiewasz?
-Bo nie śpiewam.
-A to co robiłaś przed chwilą na scenie to co to było?
-Ymm no nie wiem...
-Masz talent! Nie zmarnuj tego.
-Okay... Whatever, wracamy już? Jest strasznie późno.
-Faktycznie, chodź jedziemy.
Weszliśmy do samochodu i po chwili byliśmy w hotelu.
-Dzięki za miły wieczór, do zobaczenia.- Miałam już wysiąść z samochodu, ale blondyn zatrzymał mnie na chwile.
-Do zobaczenia.- Przybliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował
Uśmiechnęłam się i wyszłam z auta
Gdy zaszłam do apartamentu była już godzina 4:15 a.m.
Byłam w szoku. Strasznie długo siedzieliśmy na tej plaży...
Zaszłam na chwile do pokoju Megan. Przez uchylone drzwi zobaczyłam, że śpi.
Wróciłam do mojego pokoju i od razu położyłam się spać.

♦♦♦

Rano wstałam około godziny dziewiątej. Nie robiłam od tego czasu nic. Siedziałam po prostu przed telewizorem i oglądałam jakieś programy. Czekałam aż Megan się obudzi. Chciałam z nią pogadać o wczorajszym wieczorze. 

***

Około godziny dwunastej Alex zapukała do drzwi domu Lynch'ów. Otworzył jej Rocky.
-Siemka, jesteś gotowa?
-Tak, jedziemy?
-Yup.
Wsiedli do samochodu i ruszyli.
-A więc jedziemy na lody, gofry...? Co wybierasz?
-Może lody?
-Okay.
Jechali pięć minut. Kupili lody- Rocky czekoladowego, a Lex truskawkowego. Zajęli stolik na zewnątrz.
-A więc, chciałaś się spotkać bo...?
-A właśnie... Nie będę owijała w bawełnę bo nie ma sensu. Rocky podobasz mi się.- Wpaliła prosto z mostu- Nie wiem czy ty to odwzajemniasz, ale nie mogłam tego dłużej ukrywać. Ja naprawdę...
Brunet przerwał jej pocałunkiem.
-Ty też mi się podobasz odparł po chwili.

~~~
Rozdział numer jedenaście. Si romantique... xD Tak może trochę przesadziłam z tymi czułościami, ale chciałam zakończyć te randkowe wątki. Wyszły mi 2 pary... Miały być 3 ale 2 to i tak dużo ;D
Niezbyt mi się podoba ten rozdział no ale cóż ja poradzę... xD

A teraz anyway... Wczoraj do sieci przedpremierowo wyciekł teledysk do HMUOY...Widzieliście? Jeśli nie, to cóż ja Wam powiem... Szału nie ma... Pomysł nawet fajny, ale jest za dużo Ross'a, a za mało R5.
Mnie (tak jak Rebekę) Ross wkurza na maksa. Po prostu zmienił się, ale to też nie tylko to... Nie, ja go nie hejtuję. Bardzo go lubię i cenię jako muzyka, ale mnie już wkurza!
Zdominował zespół. Tyle. HMUOY (jak i cała Ep-ka) jest o nim i głównie z jego udziałem.
Do jasnej cholery czy Ross robi karierę solową czy to jest zespół?!
Masakra.
Ja już nic nie mówię...
Znacie moje zdanie na ten temat...
A co wy sądzicie?

No nic...  A, uwaga: Next pojawi się jak będzie co najmniej 10 komentarzy!
Bye ;***

PS. Jak czytasz tego bloga to zapraszam do obserwowania! (po prawej stronie)






19 komentarzy:

  1. Spokojnie. Oddychaj ;D Rozdział bardzo romantyczny, aż się popłakałam XD Dawaj next! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He-he dzięki Bells, next już na dniach będzie, obiecuje ;*

      Usuń
  2. WOW cóż za romansidło :) <3 Piękne po prostu <333
    Niesamowity rozdział, Iguś. Z każdym rozdziałem zachwycasz mnie coraz bardziej, kochana.
    Zachwycasz i strasznie uzależniasz.
    Kocham twojego bloga, jest taki.... dobra, nie będę się rozpisywać.
    Powiem jednym słowem: IDEALNY
    Pozdrowienia dla ciebie i wszystkich czytelników twojego bloga, życzę wspaniałych wakacji i dużo weny,
    Weronika <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAAAAAAAA i oczywiście czekam na dalszy ciąg <333

      Usuń
    2. Oooo Wercia <3
      Tak bardzo Ci dziękuję! Już nie słodzę bo mam dużo roboty =D Pozdrawiam <33
      PS. Dawaj nexta u siebie szybko ^_^

      Usuń
  3. Ja lubię takie romantyczne rozdziały 💖 Pisz takie częściej, haha. Rozdział boski, cudowny, świetny, piękny, wspaniałuly. Podziwiam Cię. Piszesz tak lekko i widać, że jest to dla Ciebie przyjemne. Czekam oczywiście na next
    Całuski
    ~Julia~
    Ps. Dodalam u siebie rozdział mam nadzieję, że wpadniesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww dziękuję Julka! <3 Twoje słowa naprawdę mnie cieszą ^_^ Dzięki, że czytasz to badziewie i za wszystkie miłe słowa! =)
      Pozdrawiam ;**
      PS. Już byłam i powiem, że WOW, świetny jest^^

      Usuń
  4. Rozdział boski i taki "awwwww"... <3
    Prędzej ja się nabawię cukrzycy xD
    Dziękuję za to, że jesteś i za wszystko, co napisałaś na moim blogu. Dzięki Tobie mam nadzieję, że są jeszcze prawdziwi R5ers :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehee będą takie dwa cukrzyki z nas xD
      To ja Ci bardzo dziękuję jednym słowem właśnie za wszystko! W końcu ktoś głośno powiedział (albo raczej napisał) to co wszyscy mieli na myśli, ale nikt nie mówił. Bekuś rządzisz!
      Dziękuję jeszcze raz! Buziaki :****

      Usuń
  5. Zarąbisty rozdział:D
    W całości zgadzam się z wami. R5 to jest zespół i jest ich pięciu, tak jak nazwa wskazuje:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Romantycznie ♥ ale fajnie. Czytałam wcześniej, ale nie chciało mi sie komentować ....
    czekam na szybkiego nexta ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Sam fakt się liczy, że przeczytałaś. Dziękuję jeszcze raz, pozdrawiam <3
      PS. Wyłaź z deprechy kochana! =)

      Usuń
  7. wspaniały rozdział :) wręcz genialny :D czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzooo fajny ;** Super się czytało ten rozdział <33 Czekam z niecierpliwością na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie pojawił się już kolejny rozdział :) http://r5przeznaczenienieistnieje.blogspot.com/2014/08/rozdzia-5.html :) poza tym założyłam kolejnego bloga :D http://zycie-r5-w-przyszlosci.blogspot.com/ zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń