-Chciałabyś być moją dziewczyną?- Zapytał krótko brunet
-Tak! Ja... Tak.- Uśmiechnęła się
Po chwili wstali od stolika i ruszyli w kierunku samochodu Rocky'ego.
***
Siedziałam przy stole w kuchni zajadając kanapkę z serem żółtym gdy do kuchni weszła długo oczekiwana przeze mnie Megan.
-No heeeej.- Powiedziałam uśmiechnięta
-Cześć.- Rzuciła od niechcenia i podeszła do lodówki wyciągając z niej jogurt. Widać było po niej, że jest przybita. Nawet nie zawracała głowy ubieraniem się czy czesaniem. Siedziała na krześle i mozolnie pochłaniała jogurt. Miała na sobie pogniecioną piżamę, a jej włosy były rozczochrane. Oczy miała opuchnięte i podsiniaczone. Czy ona dzisiaj w ogóle spała?
-Meg, co się stało?
-Nic.- Nie spuszczała wzroku z podłogi
-Megan, proszę Cię. Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.
-Tak wiem.- Ożywiła się- Ale to nic takiego. Muszę zapomnieć o tym i tyle. Nie mówmy o tym. Jak tam po kolacji z Ross'em?
-Dobrze. Nawet nie wiesz jak bardzo.- Uśmiechnęłam się
-Cool. A gdzie byliście?
-Na początku na plaży, a potem w klubie karaoke. I nie uwierzysz... Jesteśmy razem!
Brunetka wypluła jogurt z ust.
-Że co przepraszam?!
-Jesteśmy razem.- Powtórzyłam wolniej
-Czy Cię do końca pogięło?!
-Ej! To nie było miłe! I nie, nie pogięło. Niby skąd ty wytrzasnęłaś takie pytanie?
-Stąd, że jesteśmy tu tylko na dwa miesiące i koniec, the end, finito!
-Ale...
-Nie rozumiesz, że w ten sposób zranisz i siebie, i jego?- Mówiła już o ton spokojniej.- Zakochasz się w nim na zabój, a on w tobie. Będziecie nierozłączni, a za całe dwa miesiące wyjedziesz i nie wrócisz. To będzie koniec.
-Nie mów tak to nie prawda.- W moich oczach zakręciły się łzy
-W Los Angeles nie będziemy wiecznie, a Londyn? Ty masz tam do czego wracać, ja również. Wiesz dobrze, że tu nie zostaniesz i wiesz, że kochasz Ross'a, ale nie możesz z nim być. Ranisz i jego, a przede wszystkim siebie. Nie powinnaś tego robić.
-La la la, nie słucham Cię.- W tym momencie zachowywałam się jak jakieś dziecko... Dziecko, któremu rodzice próbowali uświadomić, że zrobiło źle, ale ono i tak wie lepiej- Ty nie rozumiesz co ja przeżywam!- Wypaliłam po chwil- On jest dla mnie naprawdę ważny, nie chcę go stracić!
-To po co z nim jesteś?! Tak to byś miało go chociaż jako przyjaciela, a tak stracisz go!
-Nie mów tego! Ty nie wiesz co ja teraz czuję!
-Nie wiem?! Nie wiem?! Myślisz, że dlaczego dałam kosza Riker'owi?! Bo ja tak lubię?! Nie, ja go nie chce stracić tak jak ty w tej chwili tracisz Ross'a!
Umilkłyśmy. Przestałyśmy na siebie krzyczeć. Po moich policzkach, jak i jak po policzkach Megan spływały łzy.
-Ja... Ja nie wiedziałam. Co się wczoraj stało? Odmówiłaś mu?
-A miałam jakiś wybór?-Jej głos się załamał. Wyszła z kuchni i zamknęła się w pokoju
Stałam osłupiała na środku pomieszczenia. Płakałam. Nie dowierzałam w to co się przed chwilą stało. Chciałam być szczęśliwa, żyć chwilą, ale słowa Megan uświadomiły mi coś. Nie chciałam w nie wierzyć, ale musiałam. Lecz ona też nie znała całej prawdy... Jaka ja byłam głupia! Jak ja mogę mu to robić?! Wiem, że nie powinnam z nim być, ale jednak... Ja go kocham! Ale go zostawię...
A łzy są słone...
Zsunęłam się po ścianie w dół. Najłatwiej jest płakać i użalać się nad sobą. Nawet nie wyobrażam sobie jak żałośnie musiałam wyglądać w tej chwili...
Powoli mam dosyć. Powoli zaczynam żałować tego przyjazdu. No bo jak by spojrzeć na to tak: Gdybym tu nie przyjechała, nie spotkała bym Ross'a i jego rodzeństwa, nie zakochałabym się, nie cierpiałabym tak teraz. Megan też miałaby kłopot z głowy. Nie spotkałaby Riker'a i też by nie była w obecnym stanie. Jasna byłaby też moja przyszłość. Nie zamartwiałabym się teraz jakimś aktorstwem, ale bym trenowała aby dostać to miejsce w szkole i stypendium. Megan by pewnie walczyła o lepsze wyniki aby dostać się na Harvard, Oxford albo Cambridge. A właśnie, nikt nie wspominał o Meg pod takim kątem. Ta dziewczyna jest bardzo inteligentna. Ma wzorową frekwencje, znakomite zachowanie, bardzo wysoką średnią. Chodzący ideał. A teraz co z nią? Siedzi zamknięta w pokoju, a jej serce roztrzaskane jest na tysiąc kawałeczków. Z czyjej winy jest to wszystko? No pewnie, że z mojej?! Czy ja zawszę muszę wszystko chrzanić?! Życie jest nie fair! Boże, dlaczego Ty mi to robisz?!
Tak bardzo go kocham, ale nie mogę z nim być. Nie mogę z nas zrezygnować, przekreślić to co nas łączy. On przyciąga mnie jak magnes. Wiem, że powinnam odejść, ale nie umiem, po prostu nie umiem. Jest dla mnie zbyt ważny. Mój umysł mówi, że ten związek nie jest dla mnie dobry, ale moje serce jest z niego złożone. Tak, z Ross'a. Nie chcę żeby to był koniec... Ale nic nie jest wieczne... Chyba czas zakończyć to zanim się na dobre rozkręci...
Wow, wow, wow... O czym ja do cholery gadam. Nie! Ja nie mogę się poddać! Nie teraz! Przecież mamy jeszcze dużo czasu! Nie wyjeżdżam dzisiaj! A jeśli to jest prawdziwe uczucie to przetrwa!
Prowadziłam monolog sama ze sobą. Nagle przerwało mi go pukanie do drzwi.
Opłukałam twarz wodą i szybko przeczesałam włosy. Nie wyglądałam zbyt dobrze, ale i tak lepiej niż przed sekundą. Otworzyłam drzwi. Za nimi stał oczywiście Ross.
***
Riker siedział w kącie pod ścianą. Odkąd wczoraj wrócił do domu nie zrobił nic. Nie 'ograną się', nic nie jadł, nic nie pił. Nawet nie spał. Zamknął się w swoim pokoju i nie miał zamiaru wychodzić. Chłopak był zrozpaczony. Te krótkie słowa, które padły z ust Megan były jak noże. Ciosy prosto w serce.
Myślałem, że coś nas łączy.- Mówił sam do siebie- Że coś znaczę w jej życiu. Ale to była jedna, wielka pomyłka. Za każdym razem gdy próbowałem ją pocałować, ona nie sprzeciwiała się, a teraz dowiaduje się, że to co było pomiędzy nami to jedna, wielka ściema. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wciąż ją kocham...- Rozmyślanie przerwało mu pukanie do drzwi.
-Riker jesteś tu?- Rozległ się głos Rydel.
Blondyn nic nie odpowiedział. Nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę z kimkolwiek.
-Riker? Dlaczego się zamknąłeś?- Siostra nie dawała za wygraną
-Bo chcę mieć chwilę spokoju. Chwilę tylko dla siebie.
-Co się stało?
-Rydel, muszę pobyć sam więc proszę Cię, daj mi święty spokój.
Blondynka bez słowa, lecz z lekkim urażeniem odeszła od drzwi pokoju i poszła do salonu.
Gdy weszła do środka zobaczyła Ellingtona, który znów z kimś rozmawiał. Delly miała tego po dziurki w nosie. Ratliff zaczynał ją denerwować.
-No to pa!- Chłopak zakończył rozmowę
-Powiesz mi w końcu z kim tak przez cały czas rozmawiasz?- Zapytała blondynka
-A ty znowu swoje! Nie rozumiesz, że ja też mam życie prywatne?! Mam prawo do sekretów. Nie muszę tobie o niczym mówić!- Brunet był bardziej oschły niż zwykle. Zmienił się. Do niedawna był wesołym gościem, który wszystkich rozśmieszał, a teraz? Szkoda gadać...
Dziewczyna udała się do kuchni. Usiadła przy stole. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, a do kuchni wszedł Rocky.
-Hej sister, co tam?
-Cześć. Co Ty taki wesoły?
-Bo w końcu mam dziewczynę!- Niemalże wykrzyknął
-Gratuluję.- Powiedziała beznamiętnie
-Jeju, tyle entuzjazmu u Ciebie jeszcze nie widziałem. Co się stało?
-Nic. Ratliff jest ostatnio jakiś taki... Hmm... dziwny. Zmienił się. Nie zauważyłeś?
-Yyy... No nie... My z Ell'em ostatnio nie spędzamy dużo czasu...
-Jak to? Przecież miało być 'Rockliff forever'. Może spróbowałbyś pogadać z nim i coś z niego wyciągnąć?
-Spróbować zawsze można.
Rocky wyszedł z kuchni i skierował się do salonu, w którym siedział Ellington. Oglądał on właśnie coś w telewizji.
-Siema.- Rzucił
-No siema, co tam?
-Aa nic... A tam?
-Po staremu. Słyszałem, że nasz Rocky ma dziewczynę...- Powiedział uśmiechnięty Rat
-Taaaak....
-Gratulacje stary! No zmieniłeś się nie do poznania. Co się stało z tym niezależnym Rocky'm, który 'nie da się 'uwiązać'?
-Nowy Rocky go pożarł.- Zaśmiał się- Zmieniając temat... Z kim przed chwilą rozmawiałeś?
-Niech zgadnę, Rydel Cię tu przysłała?
-Yyy.. No może... No ale powiesz z kim ty tak codziennie gadasz?
-Dowiecie się w swoim czasie. Obiecuję, że niedługo wszystko się wyjaśni, a teraz muszę wyjechać na dwa dni.
-Co? Po co?
-Niedługo wszystko się wyjaśni.- Powtórzył starszy i wyszedł
Gdy weszła do środka zobaczyła Ellingtona, który znów z kimś rozmawiał. Delly miała tego po dziurki w nosie. Ratliff zaczynał ją denerwować.
-No to pa!- Chłopak zakończył rozmowę
-Powiesz mi w końcu z kim tak przez cały czas rozmawiasz?- Zapytała blondynka
-A ty znowu swoje! Nie rozumiesz, że ja też mam życie prywatne?! Mam prawo do sekretów. Nie muszę tobie o niczym mówić!- Brunet był bardziej oschły niż zwykle. Zmienił się. Do niedawna był wesołym gościem, który wszystkich rozśmieszał, a teraz? Szkoda gadać...
Dziewczyna udała się do kuchni. Usiadła przy stole. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, a do kuchni wszedł Rocky.
-Hej sister, co tam?
-Cześć. Co Ty taki wesoły?
-Bo w końcu mam dziewczynę!- Niemalże wykrzyknął
-Gratuluję.- Powiedziała beznamiętnie
-Jeju, tyle entuzjazmu u Ciebie jeszcze nie widziałem. Co się stało?
-Nic. Ratliff jest ostatnio jakiś taki... Hmm... dziwny. Zmienił się. Nie zauważyłeś?
-Yyy... No nie... My z Ell'em ostatnio nie spędzamy dużo czasu...
-Jak to? Przecież miało być 'Rockliff forever'. Może spróbowałbyś pogadać z nim i coś z niego wyciągnąć?
-Spróbować zawsze można.
Rocky wyszedł z kuchni i skierował się do salonu, w którym siedział Ellington. Oglądał on właśnie coś w telewizji.
-Siema.- Rzucił
-No siema, co tam?
-Aa nic... A tam?
-Po staremu. Słyszałem, że nasz Rocky ma dziewczynę...- Powiedział uśmiechnięty Rat
-Taaaak....
-Gratulacje stary! No zmieniłeś się nie do poznania. Co się stało z tym niezależnym Rocky'm, który 'nie da się 'uwiązać'?
-Nowy Rocky go pożarł.- Zaśmiał się- Zmieniając temat... Z kim przed chwilą rozmawiałeś?
-Niech zgadnę, Rydel Cię tu przysłała?
-Yyy.. No może... No ale powiesz z kim ty tak codziennie gadasz?
-Dowiecie się w swoim czasie. Obiecuję, że niedługo wszystko się wyjaśni, a teraz muszę wyjechać na dwa dni.
-Co? Po co?
-Niedługo wszystko się wyjaśni.- Powtórzył starszy i wyszedł
***
-Hej Ross, co tam?- Powiedziałam po chwili
Wpuściłam chłopaka do środka.
-Dobrze, tęskniłem.
-Aww! Ja też.- Uśmiechnęłam się blado
-Mack, czy coś się stało? Płakałaś?
-Nie, no co Ty, tylko Ci się wydaje.
-Okay... A może wyskoczyli byśmy gdzieś dzisiaj?
-W sumie czemu nie.
-To co może do kina? Ostatnio wyszedł taki superowy film- 'Apokalipsa zombie' czy jakoś tam...
-Jest taka ładna pogoda... Serio chcesz siedzieć w ciemnym kinie i oglądać jakiś beznadziejny film? A poza tym widziałam to i nie jest to zbyt wybitny film...
-Kiedy to widziałaś?
-No jakoś ostatnio byłam z twoim bratem na tym...
-Z moim bratem?
-Tak, z Rocky'm.
-Aha.- Odparł z niezbyt zadowoloną miną.- To może zamiast zombie pójdziemy na 'Pamiętnik' albo...
-Ross, proszę Cię.
-No dobra. A może tak: pójdziemy do mnie, zjemy coś, pójdziemy na spacer...
-Dobra, tylko daj mi chwilę.
Poszłam do łazienki i przebrałam się a taki zestaw:
Poszłam do łazienki i przebrałam się a taki zestaw:
-To chyba możemy iść.
-Tak.
Wyszliśmy z hotelu i samochodem młodego Lynch'a ruszyliśmy w stronę Labrador Street. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce.
Weszliśmy do domu i poszliśmy do kuchni. W domu było jakoś dziwnie cicho.
-Jesteś głodna?- Zapytał po chwili tleniony blondasek
-Nie specjalnie...
-Okay, a co powiesz na lody?
-Hmm... Chętnie!
-Dobrze.- Chłopak podszedł do lodówki.- Jaki chcesz smak? Czekoladowy, waniliowy, truska...
-Waniliowy jest okay.- Podeszłam do szafki obok lodówki i wyciągnęłam z niej czekoladową polewę
Przez kilka długich sekund mocowałam się z opakowaniem.
-Jak ja to mam niby otworzyć?!
W końcu zbyt mocno pociągnęłam za zamknięcie i polewa wyprysnęła z butelki na wysepkę kuchenną i na Rocky'ego, który właśnie wchodził do kuchni.
-Hej! A to za co było?- Zaśmiał się brunet, wziął do ręki bitą śmietanę i zaczął pryskać mnie i Ross'a
Nagle poślizgnęłam się na rozlanej czekoladzie. Odruchowo złapałam Rocky'ego za ramię, w wyniku czego znaleźliśmy się na podłodze cali w polewie, bitej śmietanie i Bóg wie e czym jeszcze.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Rocky znów chwycił bitą śmietanę i ponownie zaczął mnie nią pryskać.
-Ej, nie sprejuj mi dziewczyny śmietaną!- Ross zaśmiał się, chwycił pudełko lodów i zaczął rzucać w Rocky'ego pojedynczymi gałkami. Wzięłam lody truskawkowe i również zaczęłam rzucać w bruneta. Chłopak nie był nam dłużny. Wziął dwie butelki syropu klonowego i oblał nas nim.
W tym momencie do kuchni wszedł Ellington.
-Co do cho...
-Hej Ratliff! Chcesz może przytulasa?- Zaśmiał się Rocky i powoli wszyscy podchodziliśmy do Ell'a
-N-nie, ludzie... Wyluzujcie...
-Na niego!- Krzyknął Ross
Ellingotn po chwili wyglądał tak samo komicznie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Sielankę przerwali nam niespodziewani goście, którzy przyjechali do Lynch'ów w odwiedziny...
~~~
Hejka ;**
Taki chyba trochę krótki wyszedł mi ten rozdział, ale mam nadzieję, że się podoba ^_^
Ten rozdział pisałam słuchając HMUOY więc stąd tytuł i pomysł =] ;D
Btw, do zakładki 'Bohaterowie' dodałam kolejną, nową osobę, o której nie było jeszcze wspomniane w opowiadaniu. Już niedługo się pojawi ^^
Okay, już nie zanudzam Was, pozdrawiam ;*
10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
Motywuję :* ;D ;]]]
OdpowiedzUsuńDzięki :* =]
UsuńBoże to jest jkbfdkbjhfgbd kocham <3 Dawaj szybko nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńHehehe Dziękuję <3
UsuńNext już jest =]
Uuu... jaki szantaż... 10 komentarzy? Hmmm... a mogę ja ci powstawiać dziesięć komentarzy? Ha ha ha, nie no żartuję.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, genialny... jednym słowem perfekcyjny!
Brak mi słów... chciałabym napisać coś jeszcze no ale cóż... jestem za bardzo zachwycona.
Czekam na dalszy ciąg i serdecznie pozdrawiam,
Weronika <333
Dobry szantaż nie jest zły =D
UsuńJednym słowem DZIĘKUJE ;**
Komentarzy długich nie trzeba pisać, mnie zadowoli nawet ':)'
Next już jest ;*
Pozdrawiam <3 (:
boski boski <3 czekam nexta i zparszam do sibie bo u mnie już nowy rozdzialik :*
OdpowiedzUsuńhttp://historia-nie-z-tej-ziemi-r5.blogspot.com/
Dziękuję Ci bardzo <3
UsuńByłam u Ciebie i skomentowałam:*
Pozdrawiam (:
Ellington jest dziwny O.o Weź już zrób, żeby się wyjaśniło, o co chodzi z tymi telefonami.
OdpowiedzUsuńKońcówka po prostu cudowna <3
Nie umiem pisać komentarzy, a nie chcę się powtarzać pisząc, że rozdział jest świetny itd. itp. bo już to wiesz :*
xoxo
~Bekuś~
Z Ratliff'em was jeszczę trochę potrzymam w niepewności. hehe <5
UsuńTwoje komentarze zawsze motywują, dziękuję! :*
Pozdrawiam :*
=)
Świetny rozdział :>
OdpowiedzUsuńDzięki, Iska opublikuj opowiadanie :D ;)
UsuńJak zwykle rozdział wspaniały :) biedna Megan...biedny Riker ;c Bo Ross i Mack są jednak szczęśliwi :) daj nexta szybko!!! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, next już jest <5 (:
UsuńJeju O_o super rozdział :D Końcówka najlepsza hahahaha XD Dawaj szybko nexta, bo ja tu umrę z ciekawości heh :p Życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń~ Wera ;D
Hehehe dziękuję, next już jest ;* Pozdrawiam =)
UsuńCudny rozdział jak inne adfjkghdtysx<33333333
OdpowiedzUsuńgsgddisjdihh Dzięki <33 :D
UsuńDawaj next (;
OdpowiedzUsuńJuż jest (;
Usuń