wtorek, 26 sierpnia 2014

14. 'I can make the stars dance, light up the moon. I can make the stars dance, if you want me to...'

-Nie ma. Nie wierzę, jak mogliśmy zgubić dziecko?!
-Mack, spokojnie. Może... Wiem! Może poszli gdzieś z Rocky'm?
-Poszli z Alex na randkę. Nie ma mowy żeby wziął go ze sobą. Chodźmy lepiej go szukać. Jak mogliśmy być tak nieodpowiedzialni?! Zapomnieliśmy o dziecku! Boże, to wszystko moja wina!
-Nie obwiniaj się. To nie jest niczyja wina, a jeśli już to moja. Gator jest moim kuzynem, a ja już pierwszego dnia opieki nad nim nawaliłem.
-Nieważne lepiej chodźmy go szukać. Może jednak warto zadzwonić do Rocky'ego...

***

Rocky i Alex spacerowali po Rodeo Drive.
-Hej, jesteś moją dziewczyną, ale ja prawie nic o tobie nie wiem... Opowiedz mi coś o sobie.
-Okay. Jestem Alexandria, ale wszyscy do mnie mówią Alex, nie znoszę gdy używa się mojego pełnego imienia. Na nazwisko mam Walker i mam siedemnaście lat.
-Takie rzeczy to już wiem.- Zaśmiał się brunet
-Dobra, spokojnie, dopiero się rozkręcam- Uśmiechnęła się- Mieszkam na Beverly Hills. Mój ojciec jest reżyserem i rzadko bywa w domu. Moja mama jest dyrektorem firmy kosmetycznej, więc powodzi nam się nie najgorzej... Ja w przyszłości chciałabym zostać projektantką mody, ale znając życie będę musiała kierować firmą kosmetyczną. Whatever. Moim ulubionym kolorem jest zielony. Lubię projektować ubrania, tańczyć, śpiewać, grać w koszykówkę. Mam starszą siostrę- Susan. Moim...
Monolog dziewczyny przerwał telefon Rocky'ego.
-Przepraszam.- brązowooki sięgnął po komórkę- Co chcesz, Ross?
-Nie ma z tobą Gatora?
-Nie, a czemu miałby być?
-Jakby to ująć... Zgubiłem go...
-Co?! Czekajcie, zaraz będę.- Chłopak zakończył rozmowę
-Rocky, co się stało?- Zapytała lekko zaniepokojona Alex
-Zgubili go!
-Co? Kogo?
-Dzisiaj w odwiedziny przyjechał do nas nasz kuzyn- Gator, a oni go zgubli!
-Jak to zgubili?
-Nie wiem, lepiej już wracajmy.

***Godzinę później***

Całe rodzeństwo (plus ja i Alex) siedziało przy stole w jadalni.
-Ludzie, jak można było zgubić Gatora?! No ja się pytam jak?!- Powiedział Rocky
-Odezwał się pan odpowiedzialny...- Skomentował najmłodszy z Lynch'ów.
-No ja jestem odpowiedzialny, nie wiem o co ci chodzi.
-Ty i odpowiedzialność, błagam... Tańczyłeś na macie, na dachu naszego domu, potem z tego właśnie dachu skakałeś do basenu, w który później wjechałeś rowerem Rydel. Inny przykład? Odpalałeś fajerwerki przy stacji benzynowej, przy której...
-No dobra! Miałem parę wpadek, ale jeszcze nikogo nie zgubiłem!
-No nie do końca...- Wtrąciła się Delly
-Jak to nie do końca? Ja nic sobie nie przypominam...
-Nie pamiętasz naszego wypadu do Las Vegas?
-Yy... Do Vegas? Nie...- Chłopak był coraz bardziej zakłopotany
-Zostawiłeś Ratliff'a samego, pijanego w jakimś kasynie, a wróciłeś do Los Angeles całkiem sam. O Ellingtonie przypomniałeś sobie dopiero pod domem.
-To się nie liczy! Ell jest już dorosły, a oni zgubili dziecko!
-Może skończylibyście się kłócić i zaczęli byście myśleć co zrobić.- Odezwał się najstarszy. Widać było po nim, że jest przygnębiony, ale to na pewno nie z powodu Gatora- Dzwoniliście już na policję?
-Tak, nadal go szukają.
-Co my teraz zrobimy?- Zdenerwowana Rydel chodziła w tą i z powrotem bez celu
-Musimy szukać, tyle.
-Okay, a więc- podzielimy się na cztery grupy i każda będzie przeszukiwała inną część L.A. Co wy na to?
-Dobry pomysł, to jak się dzielimy?
-Wy jakoś nas podzielcie, a ja zadzwonię do Megan, pomoże nam.- Zaproponowałam
Wyszłam z jadalni i wybrałam numer Meggie.
-Halo?- Powiedziała cicho
-Meg, potrzebujemy twojej pomocy.
-Co się stało?
Tutaj opowiedziałam jej w skrócie całą historię.
-Okay, już jadę.
Rozłączyłam się i wróciłam do reszty.
-Megan zaraz będzie.
-Bomba, no to się dzielimy.- Zaczął Rocky- Ja i Mackenzie weźmiemy Downtown, Ross i Riker...
-Hola, hola, dlaczego ty będziesz z moją dziewczyną, a ja z Riker'em?!- Oburzył się tleniony
-Bo ja tak mówię.
-Rocky, odpuść...- Wcięła się Rydel
-Dobra.- Odparł oburzony- Ross i Mack wezmą West...
-Nie, nie, nie!- Młodszy znów się bulwersował
-Co ci znowu nie pasuje! Może skończyłbyś wreszcie stroić fochy i byś się dostosował?!
-Dlaczego niby my mamy mieć największą część Los Angeles?!
-Bo to wy zgubiliście Gatora!
Młody już siedział cicho.
-Kontynuując, Ross i Mack biorą West Los Angeles, Riker i Megan...
-Co to to nie!- Zaczął wykłócać się najstarszy
-Cholera jasna, a o co ci znowu chodzi?!- Brunet był już sfrustrowany
-Nie będę współpracował z Megan.
-Niby dlaczego?!
-Mam swoje powody.
-Możecie przestać!- Krzyknęła Rydel- Pomyślcie trochę, wy siedzicie tutaj i się kłócicie a mały łazi gdzieś po Los Angeles całkiem sam, o tak późnej porze! A jeśli mu się coś stało?!
-Nie mów tak...
Zapadła cisza, którą po dłuższej chwili przerwał Rocky.
-Ross i Mack wezmą West L.A., ja i Alex weźmiemy Downtown, a Rik i Meg wezmą południową część, stoi?
-Stoi.- Odrzekliśmy chórem. 
-A ja?- Odezwała się Dells
-Ty zostaniesz na wypadek gdyby Gat wrócił do domu.
-Zgoda.
Chwilę potem zjawiła się Meg. 
-Już jestem. O co chodzi?
Opowiedzieliśmy jej całą sprawę i rozeszliśmy się w swoje strony.

***Ross i Mack***

Objeżdżaliśmy z Ross'em cały teren samochodem. Z racji tego, że nam przypadł największy obszar, nie było sensu iść pieszo. Jeździliśmy powoli od uliczki do uliczki, sprawdzając czy nie ma tam chłopczyka. Co chwilę wołaliśmy go licząc na odpowiedź. 
-A jak Gator się nie znajdzie?- Do moich oczu napływały łzy. W końcu wina leżała również po mojej stronie.
-Hej, nawet tak nie myśl, wszystko się ułoży, będzie dobrze, zobaczysz.
-Serio?
-No pewnie. On się znajdzie. Jest mały, ale nie jest głupi, poradzi sobie.
-To wszystko przeze mnie.
-Nie prawda, a jeśli już to przeze mnie...
-Ross...
-Wież co, nie ma sensu się obwiniać, znajdziemy go, obiecuję.
Nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
Szukaliśmy dalej, ale jak na razie bezskutecznie...

***Rocky i Alex***

Para szła pieszo, ponieważ im, w przeciwieństwie do nas, przypadł najmniejszy obszar.
-Nadal nie wieżę, że zostawili gdzieś Gatora.- Chłopak był zdenerwowany
-Rocky, już skończ z tym tekstem, proszę. Wiesz, że nie zrobili tego celowo...- Alex powiedziała subtelnie, ale na tyle delikatnie, aby go nie urazić.
-Wiem, wiem, ale nadal mam do nich za to urazę...
-Eh... Rozumiem Cię, ale postaraj się również zrozumieć ich.
-Tak... Zaczęłaś mi opowiadać o swojej siostrze.- Brązowooki zmienił temat- Jaka ona jest?
-Susan? Jest starsza ode mnie o trzy lata. Ma długie brązowe włosy i brązowe oczy. Jest niewiele wyższa ode mnie. Często rywalizowałyśmy ze sobą na przykład wyższe oceny w szkole, więcej osiągnięć sportowych... Ale mimo tego jesteśmy również najlepszymi przyjaciółkami. Niedługo będzie miała urodziny. Mam już nawet plan na prezent dla niej, ale potrzebna mi pomoc. 
-Służę pomocną ręką.
-Mi raczej potrzebna jest kobieca ręka do pomocy.- Uśmiechnęła się
-Eh okay... To może poproś Rydel, Megan albo Mack.
-Poproszę Mackenzie. Z nią chyba najlepiej się dogaduje.
Po zakończonej rozmowie para wróciła do poszukiwań, lecz Gatora nigdzie nie było widać, ani słychać...

***Riker i Megan***

Rik i Megan również postanowili iść pieszo. Przez cały czas nikt się nie odzywał. Ciężko było im zacząć jakąkolwiek rozmowę po ostatnich wydarzeniach.
-Riker...- Zaczęła cicho i niepewnie Meg
-Słucham.- Powiedział oschle blondyn nie odrywając wzroku z chodnika
-Ty... Ty na serio nic już do mnie nie czujesz? Myślisz, że nic między nami nie ma?
-Tak. Nie... Sam nie wiem... Dręczy mnie tylko jedno pytanie... Dlaczego nie chcesz ze mną być?- Mówił już łagodniej
-To skomplikowane, nie zrozumiesz...
-Może jednak spróbuję?
-Ale...
-Megan, proszę, o co ci chodzi?
-O to, że ja tutaj nie będę wiecznie, Riker. Ja jestem tutaj tylko na wakacje. Załóżmy, że będziemy razem, będzie nam się układało, będziemy zadowoleni i szczęśliwi, ale w końcu nadejdzie koniec. Wyjadę i nie wrócę. Ja nie chce cierpieć... Nie chcę cierpieć tak jak Mackenzie i Ross gdy nadejdzie koniec sierpnia i wrócimy do Londynu. Tak będzie łatwiej...
-Ale nie możemy chociaż spróbować? Żyjmy chwilą. Potem będziemy żałować, że nie spróbowaliśmy. Żal do końca życia... Nie ma co przejmować się co będzie za miesiąc, dwa. A poza tym przecież możesz przeprowadzić się do L.A.
-To nie jest takie łatwe. Ja mam do czego wracać. Tam mam mój uniwersytet, moją rodzinę, znajomych... Tutaj nie mam nic.
-Tutaj masz mnie.- Chłopak zbliżył się do brunetki i ją pocałował
Meg uśmiechnęła się
-Daj nam szansę, proszę.
-Muszę to przemyśleć, potrzebuję trochę czasu. A teraz lepiej będzie jak wrócimy do poszukiwań. 
Riker i Megan szukali i szukali, ale Gatora nie udało im się znaleźć...

***
Około godziny czwartej nad ranem wszyscy wrócili do domu Lynch'ów.
-I jak, nikt nie znalazł małego?- Zaczął najstarszy?
-Nie.- Odparliśmy zgodnie
-Masakra. Do domu też nie wrócił.- Rydel wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć płaczem
-Dobra, teraz idźmy spać, a rano wznowimy poszukiwania.
Młodzież rozeszła się po pokojach. Dziewczyny spały w pokoju Rydel, a chłopaki w swoich.
Wszyscy niezbyt długo spali. Na nogach byli już od ósmej.
-To co, dzisiaj przeszukujemy te same regiony co wczoraj?
-Tak, tylko teraz się może zamieńmy. Ross i Mack wezmą Downtown, ja i Alex południową część, a Rik i Meg West L.A. Rydel a ty może być przeszła się po okolicznych parkach i sklepach?
-W porządku. To co jedziemy?
Nagle do domu weszli niespodziewani goście.
-Cześć dzieci.- Powiedziała jak zwykle uśmiechnięta Stormie Lynch
Za nią do kuchni wszedł Mark.
-Mama?! Tata?! Dlaczego wy nie jesteście w Bakersfield?!- Powiedział Ross
-Takiego miłego powitania to my jeszcze nie mieliśmy.- Zaśmiał się mężczyzna- Wróciliśmy wcześniej ponieważ okazało się, że Andre już wszystko załatwił, a my niepotrzebnie się fatygowaliśmy.
-To faaaajnie.- Powiedział tleniony ze sztucznym zadowolniem
-No dobrze kochani,- mówiła starsza blondynka- gdzie jest Gator?

~~~ 
Hej ;***
Nudny ten rozdział, ale jakoś nie miałam pomysłu, ale następny będzie ciekawszy, obiecuję! :)) Będzie ostra jazda, bez trzymanki xDDD
Rozdział dodałam z opóźnieniem a to dlatego, że miałam urlop od bloga ;) Wszystkie zaległe komentarze ponadrabiałam i wszystko w miarę ogarnęłam.
Yay, w końcu w domu jestem! 

Czy tylko ja nienawidzę podróży statkiem? Jak mam spędzić długie godziny w samolocie to nic, jest okay, a jak mam spędzić kilka godzin na statku to mi automatycznie robi się niedobrze. Nie cierpię na chorobę morską, po prostu nienawidzę pływać statkiem :x
Home sweet home<3
Jeden minus, że przez nagłą zmianę temperatury dostałam gorączki :C
Choroba mnie się czepiła, eh....

WHATEVER

Znów rozpisałam się nie na temat xDDD
Hahahah już jestem cicho ;D
Wracając do bloga. Nic nie było wspomniane o naszym tajemniczym nowym bohaterze- John... A o tym przystojniaku już wkrótce, cierpliwości ;*
Mamy nową postać żeńską! Susan Walker- siostra Alex. O niej już w następnym rozdziale ;))
Jej postać jest w zakładce bohaterowie, do której was serdecznie odsyłam.
Anyway.
Taka sprawa mnie ostatnio dręczy... Myślę o założeniu drugiego bloga.... Co o tym sądzicie?

Wow, długaśna notka dzisiaj xD
Już kończę (:
Buziaki ;***

+10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

PS. Tytuł dzisiejszego rozdziału mi jakoś nie pasuję... No ale to nic. :D




16 komentarzy:

  1. Czekam na nexta ^^ i pisz drugiego bloga ;)) :*/ Izka ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Supi supi. Od dzisiaj jestem fanką! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wcale nie nudny. Właśnie ciekawy. Matko, jak można zgubić dziecko? Hahhaha końcówka... no jestem ciekawa jak się wytłumaczą xd
    Załóż nowego bloga, ja na pewno będę czytać :D
    Życzę weny i czekam na SZYBKI next (nawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi Twojego bloga).
    xoxo
    ~Bekuś~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, jakoś można :D :D
      Z tym nowym jeszcze trochę poczekam, ale prawdopodobnie założę :)
      Dziękuję bardzo<33
      Next już jest :)

      Usuń
  4. Rozdział by świetny :) jak zwykle :) nie zdziwiłabym się gdyby Gator nagle skądś wyskoczył :P czekam na nexta i pozdrawiam :)
    P.S. załóż drugiego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział, kochana! Krótki, ale i tak go kocham <333
    Niech Meg do Rikowi szansę! Oni tak do siebie pasują... to taka słodka parka. Cholera, zaczynam się rządzić... źle, źle i jeszcze raz: źle. Jesteś genialna, a piszesz po prostu cudownie i moje zdanie jest chyba wszystkim dobrze znane: JA CHCE DRUGIEGO BLOGA AUTORSTWA MOJEJ KOCHANEJ IGGY !!! Dobra, bez agresji... pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg,
    Weronika <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki, krótki, jakoś ciężko mi się go pisało :]
      Rik i Meg, skomplikowana relacja.. ehhh :D
      Bardzo Ci dziękuję za te wszystkie miłe słowa <333
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Drugi blog? Jak najbardziej Iguś <3 Jestem za :* Co do rozdziału nie nudny, tylko wspaniały. Ty nie masz nudnych rozdziałów :D Czekam na nexta. Pozdrawiam/ Tori :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwię się ich reakcji, bo sama kiedyś zgubiłam 5 letnią kuzynkę w centrum handlowym ( znalazłam ją po chwili)...czekam na next :***

    zapraszam do mnie:
    http://lullaby-for-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że znalazłaś ją:)
      Dziękuję za kom ;***
      Wpadnę chętnie :)

      Usuń
  8. Rozdział cudowny <3 Czekam na next :* / Bubau <3

    OdpowiedzUsuń