poniedziałek, 15 września 2014

18. 'Until the day I die...'

Do pokoju wszedł John.
-Cześć śliczne.- powiedział szeroko się uśmiechając 
-Hej Johnny.- powiedziały wszystkie równo, prócz mnie i Alex. Obydwie siedziałyśmy cicho.
-Co tutaj robisz?- zapytała najstarsza z zebranych. Jordan i Delly (zresztą jak większość dziewczyn w społeczeństwie) były wpatrzone w bruneta jak w obrazek. Kiedyś też taka byłam, ale ta fangirl'owa miłość zniknęła dzięki wczorajszym wydarzeniom.
-Ross mnie dzisiaj zaprosił.
-A co cię sprowadza do nas?
-Chciałem zobaczyć co porabiacie.- mrugnął
-Kręcimy talk-show.- odezwała się Jo- Chcesz być naszym gościem?
-Jasne.- brązowooki usiadł obok Alex na sofie
Włączyłam kamerę i zaczęłam ustawiać ostrość.
-Witam w dzisiejszym programie 'Night with Rydel'! Jestem Rydel Lynch. Moi dzisiejsi goście to Alex Walker i John DeLuca! Powitajmy ich gorącymi brawami.
Zaczęłyśmy klaskać.
-Johnny, opowiedz nam coś o sobie.- kontynuowała blondi
-Jestem John DeLuca, mam 21 lat [wiek obniżony na potrzeby opowiadania- od aut.], interesuję się aktorstwem, muzyką, parasailing'iem...
-Parasailing? Opowiedz nam coś więcej o tym sporcie.
Tutaj chłopak zaczął swój monolog o tym sporcie. Ja zwróciłam swój wzrok na Alex.
Siedziała na sofie w bezruchu. Swoje spojrzenie miała utkwione w świeczce o zapachu kawy, która stała na białym stoliku do kawy postawionym tuż przed kanapą. Wyglądała jakby była zahipnotyzowana, jakby duszą była nieobecna.
-Mówię wam, to jest świetne!- skończył mówić, a ja się ocknęłam
-Wow, super.- powiedziała Jordan
-A teraz chciałabym Cię zapytać o...- zaczęła Dells
-Zapytaj się jaki typ dziewczyny lubi!- zaproponowała Jord i wzrokiem zatrzymała się na Alex
Johnny zaśmiał się.
-Nie liczy się tylko wygląd, lubię dziewczyny, które mają głębie.- spojrzał się na mnie
Wyłączyłam nagrywanie.
Usłyszeliśmy jak któryś z chłopaków krzyczy:
-John, chodź tu wreszcie!
-Ja już powinienem iść na dół.
-Nie, zostań jeszcze!- prosiła Rydel
-Wpadnę później. A właśnie, byłbym zapomniał, jutro znów urządzam imprezę, ale tym razem tylko dla elity, wszystkie jesteście zaproszone.- uśmiechnął się szarmancko i wyszedł z pokoju
-Muszę skoczyć do łazienki, zaraz wracam.- powiedziała Alex i wyszła
-Dobra!
-Ej, nie sądzicie, że Lex się jakoś dziwnie zachowuje?- odezwała się Megan
-Hmm... Nie, raczej nie.- skłamałam
-Cały czas dostaje jakieś tajemnicze telefony i wiadomości.- kontynuowała- Nie chcecie się dowiedzieć, kto do niej napisał?- chwyciła telefon do ręki
-Pewnie ktoś z jej znajomych.- powiedziała Dells- Lepiej go odłóż, Meg.
Odłożyłam kamerę na statyw.
-Zróbmy to.
Stanęłyśmy wokół brunetki, która otworzyła klapkę i włączyła telefon.
-Zablokowany.
-Nie znacie hasła?
-Może lepiej go zostawić.
Nagle usłyszałyśmy kroki. Brązowooka odrzuciła komórkę z powrotem na sofę, a my szybko wróciłyśmy na poprzednie miejsca. 
-Coś nie tak?- zapytała Alex
-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-Okay. Ja przepraszam, ale muszę iść.
-Tak wcześnie?- zapytałam
-Tak. Muszę coś... Załatwić. Pa!
-Pa.- odrzekłyśmy równo
-Czy to nie wydawało wam się dziwne?
-Tsa...- powiedziałam.
-Nieważne, obejrzyjmy coś.
-Co powiecie na 'Dary Anioła' albo 'Gwiazd Naszych Wina'?
-Świetny pomysł.
Wspólnymi siłami przesunęłyśmy kanapę tak, aby stała na przeciw telewizora. Wtem spostrzegłam różowy laptop Rydel.
-Delly, mogę na chwilę twojego laptopa? Chciałabym sprawdzić pocztę.
-Oczywiście, leży na parapecie.
-Dziękuję.
Podeszłam do parapetu i uruchomiłam sprzęt. Szybko włączyłam przeglądarkę i zalogowałam się na pocztę. Spodziewałam się jakiejś wiadomości ze szkoły. Niestety, nic takiego nie znalazłam. 
Przeglądając w dalszym ciągu natknęłam się na coś ciekawego. W tytule wiadomości był ciąg liter i cyfr. Otworzyłam, a nogi się pode mną ugięły.

'W rzece można spodziewać się różnych rzeczy, ale żeby szpitalnych
dokumentów? Któż by się takiego czegoś spodziewał... Skarbie,
trzeba jednak było to spalić. 
Kocham,
-N'

Do zdjęcia był oczywiście załącznik, a w nim zdjęcia mokrych dokumentów, które wraz z dziewczynami utopiłyśmy. Przynajmniej sądziłam, że utopiłyśmy...
Jak to się dzieje, że ten 'ktoś' depcze mi po piętach? Albo raczej jest krok przede mną. Skąd on, lub ona.. Oh, nawet nie wiem jak mam tego kogoś określać. W każdym razie, dlaczego on uczepił się właśnie mnie?! Z dnia na dzień zaczynam coraz bardziej żałować, że tu przyjechałam. Może wcześniejszy powrót nie jest aż takim złym pomysłem jak mi się wydawało.
-Mack, oglądasz?- z zamyśleń wyrwał mnie głos Megan 
-Tak, tak... - miałam zamiar wyłączyć komputer, ale przyszła jeszcze jedna wiadomość o takim samym tytule jak poprzedni.

'I jeszcze taki krótki PS: Nie mów o mnie nikomu, bo wyjdziesz na tym
jak twoja bliska przyjaciółka!
-N'


Jak moja bliska przyjaciółka? Teraz już mam totalny mętlik w głowie. O co chodzi?! 
Wyłączyłam laptopa i poszłam do dziewczyn. 
-O rany, wspaniały film.- wszystkie płakałyśmy jak bobry
-Masz racje! To było piękne!
-Uwielbiam ten film.
-No dobra, to co teraz robimy? Tak same to trochę nudno...- mówiła Rydel- Idziemy na dół do chłopaków?
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.- powiedziałam bez przekonania
-Oj tam, będzie fajnie.
We cztery wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się na dół. Lynch'owie (włączając Ratliffa i DeLucę) oglądali mecz football'u w salonie. O dziwo siedziała z nimi brunetka. Miała ona brązowe włosy, a na jej nosie widniały okulary. Siedziała ona obok Ellingtona, który obejmował ją ramieniem. 
-O Kelly! Co ty tu robisz?- powiedziała entuzjastycznie Dells siadając na krawędzi sofy
-Hej! Wpadłam spędzić trochę czasu z Ratliff'em. Odkąd znów jesteśmy razem chcę umocnić naszą relację, aby nie skończyło się tak jak poprzednio.- uśmiechnęła się i wtuliła mocniej w szatyna
-Aha.- blondynka rzuciła obojętnie i wyszła z pomieszczenia
-Więc ty i Ellington jesteście znowu razem?- powiedziałam siadając obok Rossa
-Tak.
-A wcześniej... Jak to między wami było? Dlaczego zerwaliście?
-Bo ja... Ja miałam trochę problemów, wyprowadziłam się z L.A. Nie chciałam w to wszystko mieszać Ratliffusia, więc postanowiłam zakończyć to co nas łączyło, lecz nie mogłam bez niego długo wytrzymać i wróciłam.
-Rzeczywiście, nie było cię tyyylko trzy lata, musiałaś naprawdę tęsknić.- rzucił sarkastycznie Rocky nie odrywając wzroku od ekranu.
Kelly posłała brunetowi zabójcze spojrzenie i wróciła do migdalenia się z Ell'em. Postanowiłam pójść do Rydel, która siedziała samotnie w kuchni.
-Co tam?- zapytałam siadając obok dziewczyny
-Nic.- rzuciła obojętnie krojąc jabłko
-Wow, dzięki u mnie spoko.-powiedziałam puszczając jej 'oczko'- Widzę, że coś cię  gryzie. Opowiadaj.
-Nic mi nie jest, serio.
-Właśnie widzę... Delly, co się stało?
-Nic takiego, po prostu Kelly mnie denerwuje.
-Dlaczego? Ona jest całkiem.. Hmm... Pozytywna.
-Nie lubisz jej?-
-Nie lubię to trochę za duże określenie, wolałabym użyć... Mam specyficzne nastawienie co do jej osoby. Ale ty chyba też nie za bardzo za nią przepadasz.
-Cały czas tylko migdali się z Ell'em. Jest taka słodziutka, milutka, niewinna, aż mi się niedobrze robi!- dziewczyna coraz mocniej siekała jabłko i mówiła o ton głośniej
-Hej, spokojnie, co ten owoc ci zawinił.
-Nic, ale było wszystko okay, a nagle Kelly wróciła. Przy rozstaniu z Ratliff'em strasznie mu nawrzucała i, że teraz niby go kocha i inne takie pierdoły? No nie sądzę. Ona jest dziwna i tyle.- włożyła kawałek jabłka do ust
-Dells, muszę cię o coś zapytać.
-Tak?
-Podoba ci się Ell?
Dziewczyna na to pytanie zaczęła krztusić się owocem.
-No co ty?! Ellington? Nie! Przecież on jest dla mnie jak brat, a umawianie się z własnym bratem raczej nie jest ok.
-Może... Wracam do reszty. Idziesz?
-Zaraz przyjdę.
-Dobra!
Ku mojemu zdziwieniu w salonie siedziała tylko Jordan i Johnny.
-Gdzie jest reszta?- spytałam
-Rocky i Ross wyszli na chwilę na dwór a Megan i Riker poszli gdzieś pogadać.- odpowiedział John
W rogu salonu dostrzegłam pianino. Podeszłam i usiadłam na stołku. Przez chwilę wpatrywałam się w klawisze. Nie pamiętam kiedy ostatnio grałam na takim instrumencie. Nagle poczułam, że ktoś siada obok mnie.
-Grasz?- usłyszałam głos Johnny'ego
-Trochę.- powiedziałam oschle
-Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
-Mam dużo ulubionych, ale ostatnio cały czas słucham U2 'California'.
Chłopak zaczął grać.

California
Then we sail into the shiny sea
The weight that drags your heart down
Well, that's what took me where I need to be
Which is here, Alazzurra
Watching you cry like baby
California
At the dawn you thought would never come
But it did
Like it always does 
Whoa, oh, all I know
And all I need to know is
There's no, yeah,
There's no end to lovw
I didn't call you
A risk can scare a thought away
Everyone's a star in our town
It's just your light gets dimmer if you have to stay
In your bedroom, in a mirror
Watching yourself cry like a baby


***W tym samym czasie Megan i Riker***




Meg i Rik siedzieli w pokoju blondyna.
-Musimy porozmawiać.- zaczął chłopak
-Tak wiem.
-Jak już jest między nami dobrze to coś musi się spierniczyć.
-Tak wiem.
-Tak raczej nie powinno być.
-Tak w...
-Skończ z tym tekstem!
-Sorry!
-Dlaczego wczoraj uciekłaś?!
-Bo ty nic nie rozumiesz!
-Ja nic nie rozumiem?!
-Mówię, że potrzebuję czasu, niby mnie rozumiesz, ale i tak mnie całujesz, i że niby to jest okay?! Nie wydaje mi się!
-Cholera jasna, Megan! Wiesz, dlaczego to robię?! Bo mi na tobie zależy, ale tobie chyba nie.
Blondyn trzasną drzwiami i wyszedł.

***

-Jesteśmy!- Ross i Rocky wpadli do domu. Jak oparzona odskoczyłam od pianina.
-Gdzie byliście?- zapytałam idąc w kierunku blondaska
-Na chwilę musieliśmy pójść do ogrodu.- przytulił mnie- Obejrzymy coś?
Po chwili Ja, Ross, Rocky, Johnny, Rydel, Jordan i 'Kellington' siedzieliśmy w salonie.
-Standardowe pytanie... Co oglądamy?- zapytał tleniony
-Iron Man'a!- krzyknął równo Rockliff po czym przybili sobie high-five'a
-W sumie to jest okay.
Przez następne półtorej godziny siedzieliśmy przed telewizorem. Po pół godziny oglądania zmorzył mnie sen. Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam.
O godzinie czwartej nad ranem obudził mnie telefon, który miałam w kieszeni spodni od piżamy.
W salonie nie było nikogo oprócz mnie, śpiącego Rossa i Rocky'ego, który spał na fotelu z głową w dół i paczką czipsów w ręku.
Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer. Odebrałam.
-Halo?- powiedziałam na tyle cicho, aby nie obudzić żadnego Lynch'a.
-Witam, tu Hannah Walker. Jestem matką Alexandry Walker.- powiedziała poważnym tonem
-Witam, w czym mogę pomóc?
-Musimy się spotkać, to pilne.
-Ale, że teraz?
-Nie, rano. Może być o dziewiątej w 'Cafe Om'?
-Oczywiście.
-Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.- rozłączyłam się
-Ross, Ross...- zaczęłam trącać chłopaka w celu obudzenia go- Ross, musisz mnie odwieźć do hotelu.
-Tak, tak.- powiedział sennie, przekręcił się na drugi bok i kontynuował wcześniejszą czynność
-Ross, proszę cię.- szturchnęłam go trochę mocniej
-Tak?- ocknął się
-Odwieziesz mnie do hotelu?
-Co? Dlaczego?
-Jutro rano mam pewne spotkanie, więc chciałabym być na miejscu. Mógłbyś mnie zawieźć?
-Ale, że teraz?
-Jeśli nie chcesz, to wezwę taksówkę. To dla mnie żaden problem.
-Nie, nie.- chłopak podniósł się z sofy- Idziemy?
-Tak.- rozejrzałam się, chwyciłam kocyk i przykryłam nim śpiącego bruneta- Idziemy.
Chwyciłam torebkę, a Ross kluczyki i poszliśmy do samochodu.
-Z kim się jutro spotykasz?- zapytał uruchamiając auto
-Z matką Alex.
-Z matką Alex?
-Tak. Niedawno rozmawiałam z nią przez telefon i  prosiła mnie o spotkanie.
-Okay. Trochę dziwne, ale okay. Whatever, może wyskoczylibyśmy jutro gdzieś?
-Może... Nie wiem sama.
-A właśnie, John organizuję imprezę, znowu. Jesteśmy zaproszeni. Teraz podobno ma być sama 'elita', nikt z zewnątrz. Pójdziemy?
-Może...
-Hej, jesteś jakaś taka dziwna dzisiaj, coś się stało?
-Nie, wydaje ci się. Jestem tylko trochę zmęczona.
-W porządku.
W oka mgnieniu znaleźliśmy się pod hotelem.
-To do jutra.- powiedziałam
-Do jutra, kocham cię.- odpowiedział szeroko się uśmiechając
-Właśnie... Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać...
-O czym?
-O nas?
-Zaczynam się trochę bać...
-Nie, nie o to mi chodzi.
-To o co?
-O to, że mi zależy.
-Mi też.
-Ale wiesz, że ja nie zostanę na stałe tutaj, w Los Angeles?
-Zdaję sobie z tego sprawę.
-Niedługo będę musiała wyjechać.
-Tak, ale mamy jeszcze prawie dwa miesiące. Nie zamartwiajmy się teraz, żyjmy chwilą. 
-Ale co będzie gdy nadejdzie ten czas? Związek na odległość? To nie będzie miało sensu.
-Pomyślimy o tym po wakacjach, nie przejmuj się tym na razie. A nawet jeśli związek na odległość... Przetrwamy, obiecuję.- powiedział patrząc mi się prosto w oczy. Przytuliłam się do niego. Myślałam, że się zaraz rozpłaczę. Dręczyło mnie ogromne poczucie winy. Chciałam mu powiedzieć ale nie mogę.
-Pa.- uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam z pojazdu.
Weszłam głównym wejściem, szybko wpadłam do windy i pobiegłam do apartamentu. Gdy tylko weszłam rzuciłam się na łóżko. Zasnęłam w mgnieniu oka.

***Ranek***

Obudziłam się za dziesięć dziewiąta. Od razu wpadłam w panikę. Na pewno się spóźnię. Masakra. Szybko się ubrałam i zbiegłam na dół. 
Mam szczęście, że mieszkam w hotelu w centrum. Na West Hollywood miałam pięć minut drogi. Gdy tylko wpadłam do prawie pustej kafejki zobaczyłam kobietę o długich, brązowych, kręconych włosach, która popijała kawę. Ubrana była w czarny kostium. Była bardzo podobna do Alex.
-Dzień dobry. Pani Walker?-  podeszłam do stolika
-Tak, to ja proszę usiądź. 
-W jakim celu pani chciała się ze mną spotkać?
-Jesteś bliską przyjaciółką Alexandry?
-Tak. Prawdę mówiąc znamy się od niedawna, ale jesteśmy naprawdę dobrymi koleżankami.
-Dobrze. Muszę ci coś powiedzieć. Wolałabym żebyś dowiedziała się o tym od razu.- ton kobiety diametralnie się zmienił
-Tak?- byłam coraz bardziej zdenerwowana
-Alex nie żyje...

~~~
Hej ;***
Przepraszam za rozdział. Jest naprawdę krótki, ale ostatnio nie mam zbyt czasu, a chciałam dodać jeszcze w tym tygodniu. 
Na komentarze pod poprzednim rozdziałem jeszcze nie odpowiedziałam, ale w najbliższym czasie to nadrobię :)
Mamy tutaj Kellingtona... Tsa nigdy nie lubiłam Kelly i zawsze byłam za Rydellington. Ale jednak dałam taki wątek...

10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ





20 komentarzy:

  1. zabiłaś Alex!!!! jak mogłaś!!!!!
    rozdział świetny. ale...Alex ;c
    kim jest ta cała N.?
    nie no nie męcz mnie i daj nexta szybko!!!
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety... Trochę mam wyrzuty sumienia, bo była chyba jedną z najuczciwszych osób w opowiadaniu.
      N? Potrzymam Was trochę w niepewności... Trochę trzeba pokombinować ;) W każdym rozdziale jest podpowiedź.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. CHOLERA JASNA!!! co ty zrobiłaś? zamordowałaś alex! albo to nie jest alex idk!!!
    ale tak myśląc całkiem normalnie, mam przeczucia że ta 'alex' co się zna z dziewczynami to jest jakaś oszustka, albo jej zła siostra bliźniczka, tak trochę mnie fantazja poniosła hahah
    dobra dowiem się w następnym rozdziale...

    zapraszam na nowy ;******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamordowałam, zamordowałam...
      Tak, na 100% to była Lex...
      A ona była najuczciwsza z wszystkich bohaterów.
      Ups. Zaraz się wygadam i nie będzie tajemnicy :x
      Chętnie wpadnę :****

      Usuń
  3. Alex na zawsze w naszych sercach [*] :'( / :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu.... Nie spodziewałam sie. Mam nadzieje że z naszą główną bohaterką tak !nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Mack będzie żywa do samego końca, chyba...
      :))))))))

      Usuń
  5. Pisze komentarz, żeby było ich więcej i powstały nowe wpisy!!!! Koniecznie, bo jak tu znieść oczekiwanie? :)
    Pozdrawiam
    http://nadziewiatympietrze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz :)
      Oczekiwanie ciężko znieść, zwłaszcza jak jest się tak niecierpliwą osobą jak ja :)

      Usuń
  6. Udało się !! Narobiłam wszystkie rozdziały, aż mnie oczy bolą :D, ale zdecydowanie było warto <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay, nie trzeba było, ale bardzo dziękuję i czekam na posty u Ciebie <33

      Usuń
  7. Ojej.. Rozdział jest cudowny.. Już dziś ci miałam Ci to osobiście powiedzieć, ale zapomniałam XD Wiec rozdział jest świetny. <3 Czekam na ciąg dalszy, mam nadzieję, że nastąpi szybko :** / Bubau

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki smutny :( :( :( Biedna Alex... tak ją lubiłam... no cóż rozdział jest świetny, po mimo tego wszystkiego i oczywiście jestem totalnie zachwycona no i brak mi słów! Jesteś genialna, Iggy <333 Twój blog jest po prostu wspaniały pod każdym względem !!! <333
    Pozdrowienia i oczywiście czekam na dalszy ciąg,
    Weronika <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmierciłam Alex i mam wyrzuty sumienia :(( Bardzo Ci dziękuję za wszystko! Jeju Wercia <333
      Pozdrawiam ;**

      Usuń
  9. Szkoda trochę Alex, ale rozdział boski :) Zresztą boski jak wszystkie :D Po tych wszystkich rozdziałach co dzisiaj przeczytałam zauważyłam płynność i łatwość z jaką piszesz :) Zapraszam do mnie my-secret-world-anastazja.blogspot.com i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny..? <3<3

    OdpowiedzUsuń