piątek, 26 września 2014

19. 'In a black hood od disguise...'

Siedziałam sparaliżowana.
-J-Jak to nie żyje?- wyjąkałam po chwili.
-Została zamordowana. Wczoraj w nocy wracała sama do domu. Ktoś ją napadł. Jej ciało znaleziono w pobliskim lesie.
-Zamordowana?- myślałam, że zaraz zwymiotuję
-Tak. Policja od tamtego czasu przesłuchuje świadków. Była to grupka nastolatków, która była tam na biwaku. To oni znaleźli jej zwłoki.
-A morderca?
-Nie wiadomo jakiej jest płci. Wiemy tylko tyle, że osoba miała na sobie czarną bluzę i rękawiczki tego samego koloru.- po policzkach kobiety spływały łzy
-Co z jej ciałem?
-Oddane jest na razie na sekcje zwłok.
-Wiadomo kiedy pogrzeb?
-Dokładnej daty nie znamy, pewnie za jakieś dwa- trzy tygodnie.
Super. Jedna z moich przyjaciółek zginęła, a ja nawet nie będę na jej pogrzebie. Jestem zmartwiona jak Rocky przyjmie tę wiadomość.
-Alex nocowała tamtej nocy u was. Każdy kto tam był zeszłej nocy musi być przesłuchany. Moglibyście się zgłosić dzisiaj wieczorem na komisariat?
-Dobrze. Ja... Ja już muszę iść.- wydukałam i wybiegłam z kafejki
Miałam wszystkiego dosyć. Najpierw wcześniejszy powrót, potem kłótnie z Rossem, pocałunek Johnny'ego, groźby od 'N', utrata wzroku Susan, a teraz śmierć Alex. Wszystkiego już za wiele. Byłam zła, smutna, rozczarowana. Te wszystkie uczucia były we mnie pomieszane. Buzowałam w środku od emocji. Zdecydowanie najgorsze wakacje w życiu.
Biegłam przed siebie. Nie wiem gdzie. Po prostu biegłam. Musiałam jakoś rozładować emocje.
Sama nie wiem ile minęło. Godzina? Dwie? Nieważne. Po pewnym czasie zatrzymałam się. Szłam chodnikiem po jakimś osiedlu. Wszędzie były podobne do siebie domy. Na rogu zobaczyłam uliczkę. 'Archwood Street'. Zdziwiłam się. Byłam na drugim końcu miasta.
-Mackenzie!- usłyszałam nagle za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Wrena, który stał przed domem w rękawicach roboczych, trzymając w ręku sekator.
-Co tutaj robisz?- zapytał szatyn
-Ymmm... Sama nie wiem...
-Okay.- zaśmiał się lekko, ale spoważniał gdy zobaczył moją minę
-Coś się stało?
-Muszę się komuś wygadać.
-Co powiesz na wspólny lunch?
-Chętnie.
Wren zostawił narzędzia i ruszyliśmy do pobliskiego baru.
-To co cię tak dręczy?- zapytał gdy byliśmy już na miejscu
-Najpierw wolałabym zamówić coś do picia.
-Jasne.
W tym samym momencie podeszła do nas rudowłosa kelnerka uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Witam, co podać.
-Poproszę szklankę wody.- powiedziałam szybko
-A ja coś mocniejszego... Poproszę numer 3.- rzekł podnosząc wzrok z karty z procentami
-Alkohol o tej porze dnia?- zapytałam
-Muszę się trochę odstresować.
-Praca lekarza jest aż tak stresująca?
-Zwykłego lekarza- nie, ale chirurg to już inna bajka.
-Widzę, że tobie też coś leży na wątrobie?
-Aż tak widać?
-Trochę.
Ognistowłosa wróciła z naszym zamówieniem. Postawiła przede mną wodę, a przed Wrenem szklankę, do której wlała napój.


-No to mów co się stało.
Chłopak wziął duży łyk.
-Zabiłem człowieka.

***

Lynch'owie, Megan i Kelly siedzieli przy stole i konsumowali śniadanie.
-Ratliffusiu, mógłbyś podać mi syrop do tych naleśników?- zapytałą Voosen
-Tak jasne Kellusiu.
-Oh, bardzo ci dziękuję.
Rydel skrzywiła się, ale nie skomentowała wydarzenia.
-Wiecie może gdzie jest Mack?- odezwała się po chwili
-Odwiozłem ją w nocy do domu bo musiała coś załatwić.- powiedział Ross nakładając sobie na talerz kolejnego tosta.
-Okay...
Reszta posiłku minęła mniej więcej tak: w ciszy Kelly i Ellington cały czas się słodzili, Riker i Megan unikali wzroku i rozmowy ze sobą, traktowali się jak powietrze, Ross pogrążony był w rozmowie z John'em, Rydel ze złością przeżuwała płatki, a Jordan siedziała i co chwile sprawdzała telefon.
-Ratliff, możemy pogadać?- zapytała Delly
-Jasne, o co chodzi?
-Wolałabym w cztery oczy.
-Dobra.
Przyjaciele wstali od stołu i skierowali się na taras gdzie mogli na spokojnie porozmawiać.
-A więc... Co?
-A więc to... Ty i Kelly.
-Ja i Kelly?
-Serio po tym wszystkim co ci zrobiła chcesz do niej wrócić?
-Tak. Nie ukrywam, że na początku miałem mieszane uczucia, ale zdałem sobie sprawę, że naprawdę kocham Kells.
-Pfff... Jasne...- blondynka miała już wychodzić, ale brunet ją powstrzymał
-Co to niby miało znaczyć?
-Niedawno jeszcze mi wmawiałeś, że nic do niej nie czujesz i jest ci obojętna.
-Ale kiedy to było?!
-Jakiś tydzień temu?!
-Cytuję: Kelly? Proszę, jesteś jakaś śmieszna! Ja i ona to przeszłość. Nic między nami nie było, nic nie ma i nigdy nic nie będzie!
-Ellington, serio tak mówiłeś?- brunetka niespodziewanie weszła na taras
-Tak, ale...
-Nic nie mów, tyle mi wystarczy.- wybiegła z domu ze łzami w oczach
-Dziękuję.- rzucił ironicznie rozzłoszczony chłopak w stronę Rydel i pobiegł za ukochaną
Blondynka wróciła do środka.
Idąc przez korytarz wpadła na Rocky'ego.
-O, sorry bracie, nie zauważyłam cię.
-Spoko. Nie mogę się dodzwonić do Alex... Może kontaktowała się z tobą?
-Niestety.
-Trudno, spróbuję jeszcze raz zadzwonić.

***

-Jak to...
-Trochę przesadziłem... Nie zabiłem go, ale niemalże pozbawiłem życia. Musisz wiedzieć, że jestem trochę pracoholikiem... Było to po krótce tak: nie spałem prawie dwa dni, wiesz, zabiegi, dyżury... Mój pacjent miał krwiaka i potrzebował natychmiastowej operacji. Nikogo nie było pod ręką więc sam postanowiłem podjąć się tego wyzwania. Podczas zabiegu zrobiłem coś nie tak i mój podopieczny o mały włos nie przypłacił życiem. Zostałem zawieszony w prawach na najbliższy miesiąc.
-Współczuję.
-To już nie ważne...- wziął kolejny łyk- A co ciebie gryzie?
-Bo... Moja... Moja przyjaciółka została zamordowana.- po moich policzkach spłynęły łzy. Poczułam, że robi mi się niedobrze.
Szatyn patrzył się na mnie z osłupieniem. Nie wiedział co powiedzieć.
-Jak to... 
-Jej ciało znaleziono dzisiaj w nocy.
-Boże.
-Mógłbyś mnie odwieźć do domu?- zapytałam. Nie czekając na odpowiedź ruszyłam do wyjścia.
Szybko doszliśmy do domu Wrena. Podróż do 'Sunset Tower' też nie zajęła dużo czasu. Pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam w stronę apartamentu.
Przy windzie zatrzymała mnie recepcjonistka.
-Pani Thornesmith? 
-Tak. O co chodzi?
-Przyszła paczka do pani.
Uśmiechnięta kobieta podała mi pudełko. Sztucznie odwzajemniłam uśmiech i chwyciłam paczkę. Szybko znalazłam się w mieszkaniu.
Bez wahania otworzyłam niewielki karton. W środku była lalka- baletnica bez głowy w brudnym tutu. Dołączona do niej była karteczka.

'Chyba teraz już rozumiesz poprzednią wiadomość.
Uważaj, bo skończysz tak jak lalka'
Buziaki!
-N'

Szybko wyrzuciłam to do kosza. Zaczynam się powoli bać.
Przypomniałam sobie o wieczornym przesłuchaniu.
Wsiadłam w taksówkę i szybko pojechałam do Lynch'ów.

*15 minut później*

Rocky, Riker, Rydel, Ellington, Ross, Megan, Johnny, Jordan i Kelly siedzieli w salonie. Stałam przed nimi z kamiennym wyrazem twarzy.
-Co chciałaś nam powiedzieć?- zaczął najstarszy
-Nie przedłużając dłużej... Alex została zamordowana.

***

Wiecie jak fajnie jest mieć cudze życie we własnych rękach? Jeśli nie, to wiedzcie, że to jest świetne uczucie. Bawienie się cudzymi uczuciami to moje nowe hobby. Nasza kochana Mackenzie nie będzie miała ze mną nudno!
Wiecie co jeszcze jest fajnie oprócz zabawiana się czyjąś psychiką? Pianino. Bardzo fajny instrument.

Cause I want to be seen
With a fresh pair if eyes
The single white tree
In a black hood od disguise


~~~
Dawno mnie tutaj nie było...
Ale przybywam z nowym rozdziałem. =]
Długością nie zachwyca, ale jest ;)
Co do 'N'... Strasznie dużo podpowiedzi co do jej/jego osoby dałam... W każdym rozdziale jest jakaś podpowiedź, ale tu to jest naprawdę dużo.
Postanowiłam dodawać na końcu next'ów coś w stylu 'Wiadomość od N dla czytelników'. :D
Macie jakieś podejrzenia kim może być N? ;)
A teraz... Droga R5 Family, natknęłam się ostatnio na interesujące zdjęcie w internecie...
Pewnie je już widzieliście...


O-M-G RYDELLINGTON!
Shippujecie? ^^ 
Ja jak najbardziej ^^
Nikogo nie shippuję prócz nich :D
Btw, co do nexta... Postaram się dodać szybciej niż ten, ale nie obiecuję.
So...
So następnego :***

10 KOMENTARZY = BIORĘ SIĘ ZA NEXT




8 komentarzy:

  1. powinnam wpierdolić swojej intuicji, bo coraz częściej mnie zawodzi;///// i chce następny rozdział i to już...............................nie obchodzi mnie czy masz wenę czy też nie ja chcę następny........................

    OdpowiedzUsuń
  2. kim jest ta N?!!!! nurtujące pytanie...
    biedna Alex ;c biedny Rocky ;c
    współczuję Mack....
    rozdział świetny..z niecierpliwością czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że nie komentuję :( Jest mi strasznie głupio z tego powodu, ale po prostu mam dużo nauki.
    Rozdział oczywiście cudowny, bo jakżeby inaczej. Wszystko co wychodzi z pod Twojej klawiatury jest wspaniałe <5
    vcbuifgesiofhouvhifohsdououvhf Chcę wiedzieć, kim jest N. Czy jest to ktoś z głównych bohaterów?
    Tak strasznie szkoda mi Alex, bardzo ją polubiłam :(
    Czekam z niecierpliwością na next
    xoxo
    ~Bekuś~

    OdpowiedzUsuń
  4. Iggy taka tajemnicza XD/N xddd

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku aż się poryczałam... Nwm czemu... Naprawdę rozdział cudowny... Czekam na nexta.. Mam nadzieję, że szybko się pojawi :** / Bubau ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeju ♥ ♥ ♥, ale świetny rozdział ;*** Aż się za takimi stęskniłam ♥ Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest tylko 7 komentarzy?!?!?!?! Phi chyba czytelnicy nie chcą szybko nowego rozdziału...nie nic (ja na 1000000% chce) XD zapraszam na nowy rozdział i póki co cierpliwie czekam na kolejny rozdział :***

    OdpowiedzUsuń