piątek, 13 lutego 2015

34. 'I didn't mean to end his life, I know it wasn't right...'

Ellington siedział nadal na tej samej ławce, na której rozmiawiał z mężczyzną o Kelly. Nadal nie znał jego imienia. Nadal nie mógł uwierzyć. Czy napewno mówili o tej samej Kelly? Ona zawsze była ciepłą, radosną, miłą osobą. Narkotyki? Kradzieże? To nie może być prawda. Najgorsze są te niedoszłe oświadczyny.
Ratliff wpatrywał się w swoje buty.
Wciąż ją kochał.
Trudno jest zapomnieć o kimś, kogo darzyło się tak ogromnym uczuciem.
Szatyn rzucił bukiet, który miał ze sobą do kosza na śmieci.
-Dlaczego marnujesz takie ładne kwiaty?- do kubła podeszła  blonynka i wyjęła z niego bukiecik.
Ell nic nie powiedział, tylko wzruszył ramionami.
-Widzę, że nie jesteś zbyt rozmowny.- usiadła obok niego.
-Czy ja wiem.- nie odrywał wzroku od butów.- Na codzień jestem zabawnym, rozgadanym, megapozytywnyn gościem. Obecnie przechodzę duży kryzys w swoim życiu, które z każdą chwilą traci swój sens. Jeśli słowa są jak noże, to trudno o nich zapomnieć.
-Dlaczego jesteś taki zdołowany?- zapytała.
-Po co mam ci opowiadać? Nie marnuj swojego życia na wysłuchiwaniu beznadzejnej love story bez happy endu ze mną w roli głównej. 
-Czyli dziewczyna...
-A i owszem.- pokiwał głową.
-Zerwaliście?
-Tak. To znaczy nie...- gubił się we własnych słowach.- Tak jakby... Chociaż w sumie... Ale czy my w ogóle byliśmy razem?
-Skomplikowane.- powiedziała.- Tak w ogóle, jestem Alexa, a ty?
-Ratliff.- delikatnie uniósł kąciki ust.
-Ratliff?- zdziwiła się.
-To znaczy Ellington, ale kumple mówią na mnie Ratliff.
-Wiem, wiem. A więc, Ratliff, chcesz wyskoczyć gdzieś wieczorem?
-Czy ty mi proponujesz randkę?- zachichotał.
-Nie umawiam się na randki z ludźmi, których dopiero poznałam.- uśmiechnęła się.
-To skoro tak, nowa koleżanko, wybrałabyś się ze mną do Roasty Restaurant?
-Chętnie, nowy kolego.- powiedziała podkreślając słowo nowy.
Młodzierz podniosła się z ławki i poszła w dół ulicy.

   ***

Ross postanowił zrzucić z siebie jakoś stres. Ostatnie wydarzenia mocno dały mu w kość. Po woli miał dość wszystkich i wszystkiego. To już za dużo. 
Chłopak wyjął z garderoby żółtą walizkę. Otworzył szafę i zaczął pakować ubrania. Po zakończonej czynności, zdjął Lunę ze stojaka i delikatnie umieścił w pokrowcu.
Wyjrzał za drzwi swojego pokoju. Z kuchni dobiegały odgłosy rozmowy. Nie mógł wyjść tak normalnie. Zauwarzyli by go. Zamknął drzwi na klucz, chwycił walizkę i futerał. Otworzył okno i wyszedł. Zszedł kawałek po dachu, a następnie zeskoczył na trampolinę, która znajdowała się na tyłach domu. Pozbierał rzeczy i wrzucił do Range Rover'a. Wsiadł do samochodu, wsadził kluczyk do stacyjki i powoli wyjechał na drogę, rozglądając się uważnie, czy ktoś go przypadkiem nie widział.
Gdy był już 'bezpieczny' ruszył przed siebie. Po chwili postanowił uruchomić radio.
'Nadal nie znaleziono poszlak dotyczących śmierci młodego aktora John'a DeLucy. Policja...'. Ross wyłączył stereo. Chciał odciąć się od wszystkiego.
Jechał tam, gdzie zawsze czuł się dobrze, gdzie nikt go nie znajdzie.

***

Razem z Rocky'm i Christianem siedzieliśmy w loży w teatrze Forda. W dłoniach trzymaliśmy broszurki dotyczące  spektaklu. 'Nasz amerykański kuzyn'- 3 aktowa opera, którą zawsze chciałam obejrzeć.
Wyjrzałam delkiatnie zza barkierki w dół. Sala była wypełniona po brzegi.
Nagle zakręciło mi się w głowie.
-Wszystko dobrze?- zapytał Rocky.- Jesteś strasznie blada.- zmartwił się.
-Rocky, wszstko jest okay, nie martw się o mnie.- przytuliłam go.
-Dobrze.- cmoknął mnie w czubek głowy.
Światła przygasły, rozbrzmiała muzyka. Przedstawienie się zaczęło. Uwielbiam te emocje. Siedziałam jak na szpilkach. Uśmiech nie opuszał mojej twarzy. Magia teatru- to coś co uwielbiam. Moje serce bije szybciej.
Zaczyna się pierwszy akt.
Salon Trenchard Manor. Słudzy, ich pracodawca, Florance Trenchard- arystokratka, tamtejsza piękność. 
Wyobrażam sobie siebie w jej roli.
Stoję na scenie i umieram z miłości do Harrego Vernona z Royal Navy.
Florance aby wyjść za ukochanego, musi postąpić do wyższej rangi.
Przysuwam się bliżej poręczy aby lepiej widzieć. 
Z nienacka na scene wbiega posłanie. Dostojny, lecz trochę niechlujny. Podaje list od brata, z którego dowiadujemy się, że był on na rustyklanym zjeździe kuzynów z gałęzi rodziny, która wywmigrowała do Vermont dwa wieki wcześniej. Okazuje się, że niejaki Asa (jednen z synów) jest spadkobiercą posiadłości w Angli.
Asa. Nie lubię go. Jest grubym, głośnym, wulgarnym gościem. Ale to czyni jego postać ciekawą.
W między czasie spotyka się on z ojcem Florance i niejakim Richardem Coyem- agentem nieruchomości. Chce on odebrać im posiadłość z powodu długu. Coye ukrywa to, że pożyczka została już kiedyś spałcona przez świętej pamięci Sir Edwarda. 
Ich konwersacja jest komiczna. Publiczność cały czas się śmieje.
Spoglądam na Chrisa i Rocky'ego. Christian ogląda, ale widać, że jest znudzony. Rocky cały czas grzebie w telefonie. 
Akt kończy skok ubranego Asy pod prysznic.
Antrakt.
-Chyba wam się nudzi.- powiedziałam roześmiana do chłopaków.
-Ale chyba nie można powiedzieć tego o tobie.- zaśmiał się Rocky.
Miał racje. Emocje rozsadzały mnie od środka. 
-Może po spektaklu gdzieś wyskoczymy?- szepnął mi do ucha, przygryzając delikatnie płatek.
-Ja zaraz wracam.- odezwał się Chris.- Muszę zatelefonować.
-Spoko.- uśmiechnęłam się.- Patrz! Zaczyna się drugi akt.- zaczęłam stukać Rocky'ego w kolano.
Reflektor rozbłyskł. Zaczął się akt numer dwa. Na scenę weszli Pani Mountchessngton, doradca Augusta, córki Pani M, Dundreary. Córki zaczybajął swoje kretyńskie zaloty do Dubsreary'ego, który udaje, że jest chory.  Nagle pojawia się stary opiekun Florancncy- alkoholik Abel, który ostzega, że Coyle chce posiąść ją za żonę. Asa oferuje jej swoją pomoc. Ni z tąd, ni z owąd wbiega urzędnik Murcott. Znalazł on dowód na to, że dziadek Florie spłacił pożyczkę. 
W tym samym czasie Asa i Florence odwiedzają swoją kuzynkę Mary Meredith. Jest ona wnuczką Marka, który pozostawił Asie majątek. Mary jest bardzo schorowana, nie dba o status społeczny, dlatego Florence nie chce ben powiedzieć, że majątek nie przypadł jej, tylko Asie. 
Arystokratka zdrdza kuzynowi, że jest zakochana w Harry'm.
Zaczynam wiercić się na fotelu.
Spostrzegłam, że Chris już jest.
-Strasznie długo rozmawiałeś.- skrzywiłam się.
-Wiem, dzwonił mój kumpel, Jason. musiałem z nim pogadać.- powiedział.- Coś mnie ominęło?
-Cały drugi akt.
-Oh.- zmarszczył brwi.
Nagle w sali rozbłysły światła.
Przegapiłam koniec aktu.
-No nie!- jęknęłam.- Rocky, co się stało na końcu? Rocky? Rocky!- zaczęłam szturachać chłopaka.
-Mghm.. Gdzie są moje pingwingy?!- wrzasnął.
-Spałeś.- skrzyżowałam ręce na piersi.
-N-nie.- przetarł oczy.- Ja... Udałem się w mentalną podróż.
-Gdzie? Na biegun północny?
-Mniej więcej...
Dobra, nieważne. Ostatni akt się zaczyna.
Światła ponownie zgasły. 
Akt trzeci.
Asa opowiada Mary o jej dziadku w Ameryce. Mary mu nie wierzy.
Meredith przesuwa się na swoim łóżku, Florence do niej podchodzi, ale nagle coś przerywa.
Słyszę wystrzał pistoletu.
Czas zwalnia.
Wszystko dzieje się w zwolnionym tępie.
-Mackenzie!- Chis chwyta mnie i szybko odciągna na bok.
Czuję przeszywający ból w nodze.
Szłyszę krzyki i panikę ludzi. Nagle ktoś w czarnym kapturze odpycha Chrisa na drugi koniec loży, a Rocky'ego uderza czymś w głowę, a ten pada na ziemie jak kłoda.
-Rocky!- piszczę. 
Patrzę na twarz przestępcy.
Ma na niej czarną maskę, a na głowie czarny kaptur.
-Trzeba było czytać i stosować się do wiadomości.- syczy i wybucha przerażającym śmiechem. Po chwili wyskakuje z loży i krzyczy:
-Sic semper tyrannis!

~~~

Rany, katastrofa stulecia. -.-
Nic.
Nie miałam pomysłu na ten rozdział.
Naoglądałam się sztuk i oper.
Ostatnio przechodzę jakąś blokadę, nie mogę ruszyć z miejsce.
Masakra.
Liv, Emily, Sara, Aleksandra, Suza i wszyscy inni, którzy uwielbiają Rocky'ego mnie zabiją. Nie ma co.
I co ja mogę jeszcze powiedzieć...
Dodałam zakładkę 'Spam' po prawej. Więcej w tejże zakładce.
Nie wiem. Nie zanudzam.
Chciałabym Wam polecić sztukę 'Nasz Amerykański Kuzyn', ale chyba zdradziłam Wam już fabułę. ;_;
Jutro postaram się dodać R3 na OLD.
Next będzie za 15 komentarzy. (Jak się wyrobię).

Pokój na świecie! ❤️



16 komentarzy:

  1. Rocky!!!!
    Ty podła kobieto!!
    Rocky!!!
    będę płakać ;-;
    mój kochany, mój kochanek...ee kochany!!
    jak mogłaś ;c
    hjcdhjdsh
    -.-
    Ell...misiu...nie smuć się!!
    ale Ty masz Rydel!!
    nie Alexę!!
    ogarniasz?! xD
    Iggy..moja kochana...
    jeszcze nie zginiesz..
    ale jeśli Rocky będzie w złym stanie, to będziesz mnie błagać o śmierć!!
    więc lepiej napraw to w następnym rozdziale!!
    :D
    pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
  2. Wtf!
    Mack dostała w nogę!
    Ross uciekł z domu! ;o
    Rocky, oh, Rocky dostał w głowę... Tym czymś!
    Boże, kobieto! Przerażasz mnie. :o
    Ale i tak jestem zainteresowana nextem, so czekam ;*
    Ooo, i taka Rihanna na koniec :3 myślałam o tej piosence ostatnio. :')
    ooo, mam cos do -N! XD
    Słucham sobie muzyki i nagle zaczyna się "Sail" i te slowa 'This is how I show my love...' A potem 'Blaming on my ADD' XD
    Więc moze -N ma ADD i tak pokazuje swoją miłość? :D
    Moje myśli po 23... :3
    Ale lepiej by było, jakby myśli -N były bardziej jak 'maybe I should kill myself' i w ogóle......
    Anyway.
    Wstawiłaś rossdział ! <5
    I cokolwiek powiesz i tak jest piękny ;**
    Po prostu kocham, no. <5
    Nie wiem co jeszcze napisać..
    Aa right. Jestem w notce!!! Ale nie zabiję cię... Jeszcze. XD
    Jakbym cię zabiła, to by next nie przyszedł. Na razie chyba wystarczy ten mini miecz z Adventure Time nad twoją głową (mentalnie) :p
    Dobranoc! ;*****
    Czekam na next. XD
    ~Sara

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszamy do mnie
    http://raura-my-history.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuudowny rozdział!!!! *o*
    Kocham tego bloga! (Dobra, będę to chyba powtarzać w każdym komie)
    Ty jędzo! Wiedźmo! I Bóg wie co jeszcze!
    Coś Ty zrobiła Rockiemu?!
    Jeżeli coś mu się stanie poważnego, to osobiście zadbam o to byś zginęła, i wymyślę jakiś kreatywny sposób na twoją śmierć! (Co jak co, ale w życiu zawsze trzeba być kreatywnym :D)
    Mój biedny Rockunio! Co zrobiła Ci niedobra autorka?
    Rossy! Ty pacanie mały! Wraacaj do domku! Do mamusi! Do rodzeństwa! DO MACK! I ogarnij wreszcie dupę i ją przeproś!
    Ale Rossiaczek jeszcze wróci do Lynchów, co nie? *oczka kota w butach*
    Co do ~N...
    Już wiem, że to nie Chris, ale i tak gościa nie lubię!
    A może on jest takim hmm... `szpiegiem` ~N?
    No weź! Ile można czekać na prawdę?!
    Czekam na next :)
    Pozdrawiam cieplutko i duuużo weny życzę <5
    http://crazy-stupid-love-opowiadanie-o-r5.blogspot.com/
    P.S
    Przepraszam za błędy, ale piszę na tablecie, który jest zamulony...
    ~Suza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze takie pytanie... No jak można nie lubić Rocky`ego?! Wszyscy Go znają i kochają! (Pszczółki Maji się naoglądałam kuzynką :)

      Usuń
  5. 'gdzie są moje pingwiny?!' przepraszam ale chyba wyje XD
    Rozdział świetny czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuper!!!!
    Ale mnie wkurza ~N! Jakmogłaś zrobić to Rockyemu?! Roo uciekl z domu :( Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rocky :( Aż mnie serce zabolało :(
    Genialny! Serio!
    Jeżeli to jest blokada, to ja jestem ciekawa jak piszesz bez niej :p
    Cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten jej przyjaciel jest częścią N i jak gadał przez telefon to z głównym N, a ten N wysłał kogoś żeby zabić Mack i Rockyego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Na pewno mam racje. Może chociaż w połowie.

      Usuń
  9. Boziu... Nienawidzę -N!!! Chociaż nie lubię tak bardzo Rockiego jak Rossa to nie chce żeby umierał ;C
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rocky, on nie umrze prawda? :C
    POWIEDZ, ŻE NIE. :C
    Ja taka histeryczka xdd
    Uwaga! Jeżeli Rocky umrze nie czytam LMLT!
    uuuuu..... :D xd
    Rozdział według mnie jest taki wciągający jak twoja drukarka xddd
    Jakie porównanie :D xdxd
    No nie wiem no co jeszcze ;/
    DAWAJ NEXTA NA OLD <3
    Życzę weny;*
    Joł xd :D
    Emily^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Iggy, co chcesz mieć na nagrobku? Tu spoczywa morderczyni bohatera swojego opowiadania - Rocky’ego Lyncha?
    MASZ TO ZAŁATWIONE! A ja Ci machałam w ostatnim rozdziale na Always! Gdybym nie kończyła tej historii to na pewno zrobiłabym coś złego. Ale ja się zemszczę...

    SKRZYWDZIŁAŚ MOJEGO MĘŻA NR 2!!! NIE MASZ UCZUĆ, CZY CO?! WIESZ, ŻE GO KOCHAM MIŁOŚCIĄ WIECZNĄ! MASZ RACJĘ, ŻE CIĘ ZABIJĘ! ZABIJĘ!!!
    SKRZYWDZIŁAŚ ROCKY'EGO!

    Udhdhdxkfmfjjcmdksmdjdmdmzjd...
    Już, żyję, opanowałam się.

    Ell jest biedny, Ross jest głupi (tak, optymistyczne nastawienie xd), Rocky'ego kocham (znajdę Cię i przyjdę w nocy z patelnią).
    Temu człekowi, co był z nimi w teatrze, nie ufam. Zamiast ratować Muzycznego Geniusza to ratował Mack. Gdzie tu logika?

    Dobra, jednak emocje jeszcze nie zeszły.
    ROCKY! KOCHANIE! WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE, TYLKO ŻYJ!
    Życzę weny i czekam na next (mój biedny mąż musi żyć).
    xoxo
    ~Liv~

    OdpowiedzUsuń
  12. JAK ZWYKLE!
    Ostatnia... Przepraszam ;-;
    Rocky! Jasna ciasna!
    ZAWAŁ! będę ryczec! GNIDO!
    DAWAJ NASTĘPNY BO ZAWAŁ PRZECHODZĘ!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, opuszczam jeden rozdział, a tu tyle się dzieję... Iggy, bardzo, bardzo, ale to bardzo cię przepraszam za nieobecność. To mnie powinna spotkać jakaś kara, a nie Rockiego XD Oki, mam nadzieję, że mi wybaczysz, co? Obiecuję, że jak przyjdzie piątek miesiąca to się wyspowiadam z tego bardzo ciężkiego grzechu ;) Rozdział jesy, jak zwykle cudowny, kochana. Tylko ty potrafisz, tak pisać i doskonale o tym wiesz. Nie wierzę w twoje blokady- bzdury jakieś! :D Ty zawsze piszesz nieziemsko i przyznaj się w końcu do tego! Nie martw się, to nie jest zbrodnia XD Nikt cię za to nie ukarze... chyba XD XD XD Sorry, odwala mi dzisiaj ;)
    Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg,
    Weronika <333
    P.s
    Tak, tylko cię poinformuję, że zwariowałam i założyłam kolejnego bloga. Na razie tylko prolog, ale już pisze rozdział pierwszy. Zapraszam do czytania:
    http://i-love-you-bitch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń