*Los Angeles, kilka dni później*
*Ross's P.O.V.*
Słońce dopiero co wzniosło się ponad Ocean Spokojny. Ptaki zaczęły wyćwierkiwać różne melodie. Przyroda budzi się do życia. W oddali słychać warkot silników samochodowych. No tak, nie wszyscy mają wolne. Pierwsze promienie słoneczne wdzierały się przez ciemne zasłony. Chwyciłem po zegarek, który znajdował się na szafce obok. Wskazywał godzinę 7:00. Niechętnie podniosłem się z łóżka. Przetarłem oczy dłońmi zaciśniętymi w pięści i przeczesałem włosy. Znów jestem w Los Angeles. Zbyt długo nie zabawiłem w Colorado. Mogę za to podziękować mojej kochanej rodzince. Odsunąłem zasłony. Ostre światło słoneczne sprawiło, że przymrużyłem oczy. Otworzyłem okno i wyjrzałem na zewnątrz. Jest bardzo ciepło. Zapowiada się kolejny upalny dzień. Włączyłem radio, które stało na parapecie. Jak zwykle było ustawione na tę samą stację- 102.07. Dawno nie słuchałem radia sam z siebie. Zazwyczaj uruchamiane było tylko w samochodzie. Radia KIIS FM słuchamy, albo raczej słuchaliśmy, z rodzeństwem od przeprowadzenia się do L.A. Teraz nie słuchamy wcale. To pewnie z powodu braku czasu, albo osłabienia poziomów audycji. Natomiast z moim dzieciństwem kojarzy mi się zupełnie coś innego. Stare, old school-owe, ponad czasowe piosenki. Nagle usłyszałem dźwięk, który sygnalizuje, że ktoś przysłał mi tekst. Sięgnąłem po komórkę i wyświetliłem wiadomość.
OD: NAOMI
OD: NAOMI
T: Cześć! Z góry przepraszam, że Cię obudziłam, ale może miałbyś ochotę gdzieś dziś wyskoczyć? :) xoxo, Naomi.
Mimowolnie uśmiechnąłem się do ekranu. Widzieliśmy się tylko raz w centrum handlowym, ale od razu mnie zaintrygowała. Wydaje się mieć ciekawą osobowość. Poza tym ślicznie pachnie- wanilią. Mam strasznie czuły węch i jestem z lekka przewrażliwiony na tym punkcie.
Natychmiast postanowiłem wystukać odpowiedź:
T: Nie obudziłaś. Widzę, że nie tylko ja lubię wcześnie wstawać. ;) Jasne, gdzie się widzimy?
Postanowiłem zostawić okno otwarte, niech trochę się przewietrzy. Wyciągnąłem z szafy czarny t-shirt, a następnie wciągnąłem go na siebie. W tej samej chwili przyszła odpowiedź od Naomi.
OD:NAOMI
T: Co myślisz o rolkach w Venice, o 11?
Szybko wystukałem potwierdzenie i zszedłem na dół do kuchni. Moje rodzeństwo zapewne spało, ponieważ dom świecił pustkami. Otworzyłem drzwi lodówki i wyciągnąłem jogurt. Usiadłem przy kuchennej wysepce, na której zauważyłem laptopa. Nie był on mój i chyba nie jest własnością nikogo z domowników. Przynajmniej nie przypominam sobie, żeby ktoś miał sprzęt w odcieniu gwiezdnej szarości. MacBook był uruchomiony, więc tylko podniosłem wyświetlacz. Zobaczyłem, że włączone są notatki na iCloud. Tutaj znajdował się jeden plik pod nazwą 'Private'. Bez wahania kliknąłem w zawartość. Niestety plki był zahasłowany. Wsadziłem do ust kolejną łyżeczkę jogurtu i kontynuowałem przeglądanie Chmury. W notatkach nie było nic więcej. Przeszedłem do innego folderu, do dokumentów. Tutaj jest cały album 2. Zaczęte i skończone piosenki, projekty, wszystko. O niektórych rzeczach nie miałem pojęcia. Kiedy oni to wszystko ustalili? Na samym dole znajdowało się jeszcze coś. Jakiś zaszyfrowany plik 'Only for U'. Próbowałem go otworzyć, ale wyskakiwał komunikat aby podać hasło.
-Czy możesz powiedzieć co ty wyprawiasz z MOIM laptopem?!- stał za mną Rocky. Miał na sobie dres, a jego włosy związane były w mały kucyk. Zapewne wrócił z joggingu.
-Przeglądałem ten folder.- odwróciłem się na krześle.
-Młody, nikt nie nauczył cię, że nie rusza się nieswoich rzeczy bez pytania?- zmarszczył brwi.
Wzruszyłem ramionami i wyrzuciłem pojemnik po jogurcie do kosza na śmieci.
-I tak skoro chodzi o album, prędzej czy później bym obejrzał zawartość twojej Chmury.- powiedziałem po chwili.
-Skoro wspomniałeś o Chmurze... To moje konto i znajdują się tam moje prywatne rzeczy.- burknął.
-Takie jak 'Only for U'?- odgarnąłem opadające na czoło włosy.
Gdyby spojrzenie Rocky'ego mogło zabijać, byłbym trupem. Trzasnął tylko laptopem i poszedł na górę.
-Dzień dobry!- powiedziała Rydel, która właśnie weszła do kuchni. Podeszła do prekolatora i zaczęła parzyć kawę.- Jak tam samopoczucie?
-Okay.- rzuciłem krótko. Wziąłem jabłko i skierowałem się do salonu.
-Nie mieliśmy okazji pogadać przez dłuższy czas, a gdy już się widzimy, słyszę od ciebie tylko 'okay'.- skrzyżowała ręce na piersi.
-Oh, witaj moja piękna, Rydel!- stanąłem do niej przodem.- Co u ciebie słychać? U mnie w porządku. Wręcz wspaniale! Mamy taki niesamowity dzień, a pogoda jest wręcz cudowna.- ukłoniłem się.
Delly zamilkła. Odwróciła się i wróciła do poprzedniego zajęcia.
-By the way, Rik jeszcze śpi?- zapytałem biorąc kęs owocu.
-Śpi. Musi porządnie wypocząć.- rzuciła oschle nawet nie patrząc się w moim kierunku.
Wróciłem do salonu i rozłożyłem się na kanapie. Włączyłem telewizor i zacząłem skakać po kanałach.
-Ross!- odezwała się Rydel.- Ścisz to pudło!
Wyłączyłem telewizor, rzuciłem pilot i pobiegłem na górę. Nawet we własnym domu nie mogę robić tego co chcę. Zegar wskazywał godzinę 7:40. Przebrałem się, wsunąłem na nos okulary przeciwsłoneczne, podniosłem deskorolkę i wyszedłem z domu wyjściem na taras. Wiem, że z Naomi mam się spotkać dopiero o jedenastej, ale teraz chcę pojeździć sam, na spokojnie.
Faktycznie robi się coraz cieplej. Na ulicy panuje cisza. Tylko po niektórych ogródkach chodzą starsze panie i podlewają swoje petunie. Postanowiłem jechać w okolice Venice, w pobliża Pacific Avenue. Mijałem małe kramy, sklepiki, jeździłem slalomem między hydrantami. Znienacka zauważyłem, że jakiś buisnesman, który rozmawia przez telefon, idzie w moją stronę. Przyspieszyłem. Facet chciał mnie wyminąć, ale zajechałem my drogę i wytrąciłem z rąk notatki. Zaśmiałem się i pojechałem dalej. Udało mi się jeszcze usłyszeć jak mężczyzna mnie przeklina.
Postanowiłem pojechać na plaże, tam przynajmniej jest skate park. Wiatr we włosach, życie chwilą. To lubię. Mijałem właśnie boisko do piłki plażowej, gdy zauważyłem znajomą postać. To Naomi. Grała w siatkówkę plażową z koleżankami. Wszystkie miały takie same stroje, więc pewnie to trening ich drużyny. Usiadłem na ławce i zacząłem je obserwować. Były całkiem niezłe (nie tylko pod względem gry). Położyłem rękę na oparciu. Właśnie dziewczyny, z którymi grała Edwards, zdobyły punkt. Słychać było śmiechy, głośne rozmowy. Brązowe włosy Nah, które jeszcze przed chwilą były związane w wysoką kitkę, powiewały teraz przy delikatnym, kalifornijskim wietrze. Nagle spojrzała w moim kierunku i pomachała mi delikatnie. Posłałem jej szeroki uśmiech. Dziewczyna przeprosiła koleżanki, chwyciła torbę i podeszła do mnie.
-Cześć, Ross. Co tutaj robisz?- zapytała.
-Cześć.- przytuliłem ją na powitanie, na co lekko się speszyła.- Wiesz, jeździłem w okolicy i nagle cię zobaczyłem. Postanowiłem trochę pooglądać wasz trening.
-Fajnie.- założyła kosmyk włosów za ucho.- Mieliśmy spotkać się za jakieś 2,5 godziny...
-Ale skoro już się widzimy, to możemy iść na rolki do Venice.- dokończyłem za nią.
-Wiesz, najpierw muszę iść do domu się przebrać.- mówiła.
-Po co? W tym stroju wyglądasz bardzo seksownie.- zrobiłem brewki.
-Dzięki.- zarumieniła się i zaczęła bawić się włosami.- To może mnie odprowadzisz?
-Pewnie.- zabrałem deskorolkę i ruszyliśmy w kierunku domu Naomi.
OD: RYDEL
T: Co powiesz na małe zakupy? Buziaki, Delly.
-Delly proponuje zakupy.- powiedziałam.- Idziemy we trzy?
-Jasne!- ugryzła kawałek kanapki obficie posmarowanej czekoladowo-orzechowym kremem.
-Po zakupach może coś zjemy?- zapytałam.
-Dobry plan.- powiedziała.
-Może zahaczymy o kino?- zaproponowałam.
-Kino? A co byś powiedziała na teatr?- wzięła kolejny kęs.
-Od kiedy cię tak ciągnie do teatru?- zachichotałam.
-W sumie kino jest lepsze.- podsumowała.
-Odpiszę Rydel.- myślałam głośno.
Gdy tylko odblokowałam ekran, zauważyłam nową wiadomość. Nie była od Rydel, ani od nikogo z Lynchów.O nie.
OD: BLOCKED ID
T: Myślałaś, że już mnie nie ma? Grubo się myliłaś, suko. Nadal tu jestem i wszystko widzę. PS. Ktoś szybko o tobie zapomniał. -N
Tak, liczyłam na to, że ten ktoś dał już sobie spokój. Widzę, że wiadomości nie dobiegły końca. Znów powtarza się zdanie 'Uważaj na siebie'. To postscriptum jest dziwne. Kto o mnie zapomniał? Jeśli -N nadal chce mnie prześladować to niech precyzuje swoje wiadomości, albo się do cholery ujawni. To 'zastraszanie' na mnie nie działa. Nie boję się. Chcę tylko wiedzieć kto to jest. Właśnie, przez ostani długi spacer przegapiłam wizytę u psychologa. Będę musiała umówić się na wizytę w innym terminie lub w ogóle zrezygnować. Musiałam się przespać z tym pomysłem. Nie jestem pewna, czy to na pewno jest prawidłowa decyzja.
-Cześć, Ross. Co tutaj robisz?- zapytała.
-Cześć.- przytuliłem ją na powitanie, na co lekko się speszyła.- Wiesz, jeździłem w okolicy i nagle cię zobaczyłem. Postanowiłem trochę pooglądać wasz trening.
-Fajnie.- założyła kosmyk włosów za ucho.- Mieliśmy spotkać się za jakieś 2,5 godziny...
-Ale skoro już się widzimy, to możemy iść na rolki do Venice.- dokończyłem za nią.
-Wiesz, najpierw muszę iść do domu się przebrać.- mówiła.
-Po co? W tym stroju wyglądasz bardzo seksownie.- zrobiłem brewki.
-Dzięki.- zarumieniła się i zaczęła bawić się włosami.- To może mnie odprowadzisz?
-Pewnie.- zabrałem deskorolkę i ruszyliśmy w kierunku domu Naomi.
***
-Godzina 8:30, Ziomeczki! Na dworze słońce praży. Temperatura dzisiaj będzie sięgała 110°F! Radzę wyposażyć się w olejek do opalania i udać się na plażę!Obudził mnie głośny głos Manny'ego Guevary dochodzący z radia. Głośność szybko się zmniejszyła. Pewnie Megan już wstała i włączyła odbiornik zbyt głośno. Gdy tylko otworzyłam oczy, uderzyła mnie fala gorąca. Podniosłam się aby podkręcić klimatyzację. Wstałam zbyt szybko i poczułam ból w nodze. Simon coś wspominał, że mogą łapać mnie skurcze. Muszę to teraz po prostu rozchodzić. Ustawiłam termostat w pokoju na 60 stopni. Zerknęłam na termometr. Było 90°F. Strasznie gorąco. Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Przeszłam do kuchni, gdzie zauważyłam Megan, która siłowała się z otworzeniem mocno zakręconego słoika Nutelli. -Siemka.- przywitałam ją.-Cz...C-Cz...eeeść!- nadal próbowała odkręcić słoik.- Kto tak mocno zakręcił to cholerstwo?!-Pokaż.- przejęłam Nutellę i bez trudu odkręciłam. -Emm, poluzowałam tę zakrętkę.- powiedziała.- Dzięki.-Jakieś plany na dziś?- zapytałam.-Na razie chyba nie.- wyjęła z szafki chleb.- Może poszłabym na zakupy... Potrzebuję nowych ciuchów.-Zakupy to dobra sprawa. Też bym się wybrała, a...- wypowiedź przerwał mi dźwięk sms'a.
OD: RYDEL
T: Co powiesz na małe zakupy? Buziaki, Delly.
-Delly proponuje zakupy.- powiedziałam.- Idziemy we trzy?
-Jasne!- ugryzła kawałek kanapki obficie posmarowanej czekoladowo-orzechowym kremem.
-Po zakupach może coś zjemy?- zapytałam.
-Dobry plan.- powiedziała.
-Może zahaczymy o kino?- zaproponowałam.
-Kino? A co byś powiedziała na teatr?- wzięła kolejny kęs.
-Od kiedy cię tak ciągnie do teatru?- zachichotałam.
-W sumie kino jest lepsze.- podsumowała.
-Odpiszę Rydel.- myślałam głośno.
Gdy tylko odblokowałam ekran, zauważyłam nową wiadomość. Nie była od Rydel, ani od nikogo z Lynchów.O nie.
OD: BLOCKED ID
T: Myślałaś, że już mnie nie ma? Grubo się myliłaś, suko. Nadal tu jestem i wszystko widzę. PS. Ktoś szybko o tobie zapomniał. -N
Tak, liczyłam na to, że ten ktoś dał już sobie spokój. Widzę, że wiadomości nie dobiegły końca. Znów powtarza się zdanie 'Uważaj na siebie'. To postscriptum jest dziwne. Kto o mnie zapomniał? Jeśli -N nadal chce mnie prześladować to niech precyzuje swoje wiadomości, albo się do cholery ujawni. To 'zastraszanie' na mnie nie działa. Nie boję się. Chcę tylko wiedzieć kto to jest. Właśnie, przez ostani długi spacer przegapiłam wizytę u psychologa. Będę musiała umówić się na wizytę w innym terminie lub w ogóle zrezygnować. Musiałam się przespać z tym pomysłem. Nie jestem pewna, czy to na pewno jest prawidłowa decyzja.
-Wszystko okay?- zapytała Meg.
-Tak, pewnie.- rzuciłam.- Rydel podoba się ten pomysł.
-To świetnie.- wrzuciła brudne sztućce do zmywarki.
-Zbieramy się?
-Tak, jasne.
Megan ruszyła do swojego pokoju. Ja też postanowiłam się trochę odświerzyć. Umyłam zęby, uczesałam włosy i przebrałam się. Postanowiłam założyć czarny crop top i spódnicę. Związałam część włosów w kucyka i opuściłam pomieszczenie. Brunetka siedziała przy kuchennym blacie i zajadała się cukierkami z toffi.
-Lecimy?- zapytała.
Pokiwałam twierdząco głową i wyszłyśmy z mieszkania.
-Idziemy pieszo, czy jedziemy taksówką.
-Idźmy pieszo, mam ochotę na spacer.
-Spoko.- zamknęła drzwi i wsadziła kartę do torebki.
Prosto z hotelu poszłyśmy w kierunku Venice.
-Co jak co, ale muszę kupić sobie nowe bikini.- zaśmiała się.
-Mi w sumie też przydałby się nowy strój.
-Ogólnie fajnie byłoby wyposażyć się w jakieś letnie ciuchy.
-Może jeszcze jakieś buty?- zasugerowała.
-Najlepiej sandałki.- skomentowałam.
W mgnieniu oka znalazłyśmy się w połowie drogi.
-Skoro mowa o sandałkach, to jeszcze do nich trzeba kupić torebkę.
-Mi przydałby się nowy portfel.
-Ostatnio w Nucelle widziałam śliczne etui na telefon!- powiedziała.- Całe czerwone.
-Czerwone? Od kiedy lubisz ten kolor?- zapytałam.
-Od czasu, kiedy pokochałam Toffie Tango.- zachichotała.
Szłyśmy dalej spokojnie, gdy nagle usłyszałam śmiech i upadłam na ziemię.
Usiadłam na chodniku i złapałam się za głowę. Będę miała niezłego siniaka.
-Bardzo cię prze...- osoba przede mną chciała już mi podać dłoń, ale jednak cofnęła się dwa kroki do tyłu.
Był to blondyn o czekoladowych oczach z deskorolką Penny w ręku. Ross.
Megan podeszła do mnie i pomogła mi wstać.
-Widzę, że historia lubi się powtarzać.- powiedziała brunetka.
Uszczypnęłam ją w ramię. Skrzywiła się, ale wyczuła, że atmosfera jest gęsta.
-Trochę się nie widzieliśmy.- zaczął blondyn.
-Tak.- czułam, że zbiera mi się na płacz.
-Jak tam leci?- zaczął nerwowo bawić się bransoletką.
Najpierw wygania mnie z domu i udowadniania, że jestem nic nie warta, a teraz udaje, że jest miły i, że interesuje go co tam u mnie. Najchętniej wygarnęłabym mu prosto w twarz, co o nim myślę.
-Dobrze.- rzuciłam krótko.
Tchórz.
-A jak tam u ciebie?- cały czas latałam wzrokiem po ulicy.
-Wiesz, po staremu.
-Ross, wszystko dobrze? Widziałam jak się przed chwilą wyłożyłeś.
Podbiegła do niego roześmiana brunetka w stroju sportowym.
-O, to twoje znajome?- skierowała pi części do niego, po części do nas.
'Ktoś szybko o tobie zapomniał'.- Przypomniałam sobie treść smsa.
-Jestem Megan.- przyjaciół ka uśmiechnęła się.
-Ja jestem Naomi.- poprawiła kitkę na czubku głowy.
-A ja Mackenzie.- powiedziałam cicho.
-Wiem.- rzuciła.
Przez chwile panowała niezręczna cisza. Cały ten czas próbowałam powstrzymać łzy, które co chwile napływały mi do oczu.
-My musimy iść, umówiłyśmy się z Rydel.- Meg chwyciła mnie za ramię.- Pa.
-Pa!- pomachała Naomi. Ross nawet się nie odezwał.
Po ostatnim zajściu nie umiem z nim rozmawiać. W sumie to szybko się pocieszył. Nie sądzę żeby ta Naomi była tylko zwykłą 'znajomą'. Czuję się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Dopiero teraz poczułam, ze po policzkach płyną mi strumienie. Megan przyciągnęła mnie na ławkę i objęła.
-Nie płacz, to nie ma sensu. On nie jest tego wart.- pogłaskała mnie po włosach.- Poza tym, rozmyje ci się make-up. Czy chcesz żeby przez tego palanta spłynęły ci cienie z Diora?
Wyjęłam z torebki chusteczki do demakijażu i delikatnie wytarłam pozostałości makijażu.
-Muszę doprowadzić się do porządku.- wyjęłam z torby lusterko i kosmetyczkę.-Przepraszam.- wydusiłam po chwili.
-Za co?- zdziwiła się.
-Zachowuję się żałośnie.- zaczęłam nakładać nową warstwę pudru.
-Przestań, chyba sobie żartujesz.- prychnęła.- Nie zachowujesz się żałośnie.
Wzruszyłam ramionami.
-Chodźmy już.
Wstałyśmy z ławki i poszłyśmy dalej. Przez całą drogę do centrum handlowego w Venice milczałem, natomiast Megan mówiła jak nakręcona.
Przed samym wejściem stała Rydel i konwersowała z kimś przez telefon. Na nasz widok zakończyła rozmowę.
-Cześć!- przywitała nas uściskiem.- Macie jakieś większe plany odnośnie zakupów?
-Mniej więcej.- uśmiechęła się Meg.
-Ja muszę zaopatrzyć się w sukienkę. Wiecie, czerwony dywan wymaga.- puściła nam oko.
Po chwili znalazłyśmy się w galerii.
-Forever 21 czy Zara?- zapytała najstarsza.
-Chanel!- krzyknęłyśmy równocześnie.
Po chwili siedziałyśmy na kanapach u Coco w otoczeniu dziesiątek par butów. Zerknęłam na Delly, która stała przy lustrze w czarno-złotych szpilkach. Były po prostu śliczne.
-Rany.- wstrzymałam oddech.- Mogłabym zabić za takie buty.- oparłam jej dłoń na ramieniu.
-Serio? Podobają ci się?- zapytała.
-Oczywiście. Są niesamowite.
-Nie wezmę ich.- szybko zrzuciła obcasy.
-Chyba żartujesz.- zdziwiłam się.- Dlaczego ich nie chcesz?
-Nie są w moim stylu. To nie ja.- powiedziała.
-Rozumiem.- wzięłam buty i odstawiłam je na półkę.
-Może pójdziemy do Zary?- zaproponowała.
-Pewnie.- odwróciłam się na chwilę.- Niedługo po was wrócę, maleństwa.- szepnęłam.
-Mack!- zawołała Meggie.
-Idę!
Szybkim krokiem ruszyłyśmy do Zary. Chwilę potem kursowałyśmy między półkami.
-Muszę znaleźć odpowiednią kreację na Summer Jam.- Delly odsuwała kolejne wieszaki.
Jak na razie nie widziałam nic szczególnego. Po chwili stanęła przede mną blondynka z trzema outfitami. Dwie sukienki i kombinezon. Jedna była błękitna, a druga czerwona, natomiast kostium był beżowy.
-Co myślicie?- zapytała.
-Moim zdaniem kostium możesz odłożyć. - zaczęła Meg.- Lepiej ci w sukienkach.
-W sumie racja.- odwiesiła strój i z sukienkami weszła do przymieżalni.
Rozejrzałam się po wnętrzu sklepu. Dziś był mały ruch.
Po kilku chwilach Rydel pojawiła się przy nas w niebieskiej sukience. Po jej minie można wywnioskować, że nie jest zbyt zadowolona.
-I jak?- spytała.
-Wiesz co,- zaczęłam.- źle nie jest, tylko u góry się trochę rozchodzi.
-Myślałam, że będę w niej lepiej wyglądała.
-Źle nie wyglądasz.
-Ale mogło być lepiej.- wróciła za zasłonę.
Odeszłam kawałek dalej. Odsunęłam kilka wieszaków. Moją uwagę przykuła różowa sukienka w białe paski. Wzięłam ubranie i wróciłam do dziewczyn. Dells wyszła już na zewnątrz. Na jej twarzy nadal gościł grymas.
-I jak z tą czerwoną?- spytałam.
-Już ta niebieska była lepsza.
-A może spróbujesz z tą?- pokazałam jej moje znalezisko.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przechwyciła sukienkę.
Nagle podbiegła do mnie Meg i wsunęła mi na nos okulary przeciwsłoneczne. Sama miała ze sobą trzy pary.
-Pasują ci idealnie!
Zaśmiałam się i przesunęłam je na czubek głowy.
-Jak tam Rydel?- opadła na pufkę.
-Przymierza różową. Poprzednie dwie jej jednak nie podpasowały.
-Ej,- Delly wychyliła głowę zza zasłony.- może wybierzecie się z nami na Summer Jam?
-O nie.- mówiła Megan.- Ja się nie nadaję na takie imprezy. Znając życie odwaliłabym coś przed większą połową Hollywood.
-Na pewno nie będzie tak źle. Poza tym, wykorzystajcie to jako okazję do posłuchania dobrej muzyki.
-W sumie możemy się przejść.- oparłam się o kant półki.- Ile kosztuje wejściówka?
-Nic. Z nami wchodzicie za darmo. Mamy akurat dwie dodatkowe dla gości.
-A nie idziecie z rodzicami?
-Nie, nasi rodzice nie chodzą już z nami.
-Skoro tak, to chętnie.- posłałam jej ciepły uśmiech.- Jak sukienka?- skierowałam do blondynki.
-Sama oceń.- wyszła zza kurtyny i zapozowała jak na czerwonym dywanie.
-Jaka laska.- zachichotałam.- Pasuje jak ulał.
-Co nie? Dziękuję!- objęła mnie.- Teraz trzeba poszukać jakiś dodatków i butów.
-To wy poszukajcie, a ja skoczę po jakieś H2O.- wzięłam torebkę i skierowałam się ku wyjściu ze sklepu.
Ponieważ w centrum handlowym normalne picie znajdowało się na drugim końcu, postanowiłam wyjść na zewnątrz. Jest tam budka z sokami. Skoro Delly zaprosiła nas na SJ, muszę koniecznie poszukać sobie jakiegoś stroju.
Podeszłam do budki i kupiłam trzy pomarańczowe soki z dodatkiem imbiru, a następnie postanowiłam wrócić do Zary, gdzie trwają dalsze kompletowanie stroju. Nagle potknęłam się i razem z kubkami skoku wylądowałam na parkingowym asfalcie. Gdy tylko podniosłam wzrok, zobaczyłam jakiś napis nabazgrany przede mną:
'Połama-Nia nóg na gali!'
Rozejrzałam się, ale dookoła byli tylko zwykli ludzie.
Zostawiłam rozlane soki i szybko wróciłam do Centrum. Po drodze szybko zaszłam do Green Marketu i kupiłam trzy butelki wody. Pospiesznym krokiem wróciłam do sklepu.
-Jak tam dobieranie dodatków?- wręczyłam dziewczynom po plastikowej butelce.
-Mam już buty i torebkę.- pomachała mi reklamówką przed nosem.- Teraz czas na was. Musicie wybrać sobie jakieś kreacje.
-Widziałam taką śliczną sukienkę na wystawie w Bershce.- powiedziała Meg, biorąc łyk wody.- Musimy tam iść.
-Więc nie traćmy czasu.
Udałyśmy się do Bershki, gdzie zabrałyśmy się za poszukiwanie strojów. Dość szybko znalazłyśmy odpowiednie ubrania. Megan kupiła tę sukienkę, o której mówiła i jeszcze top z napisem Kiss the sky, a ja wybrałam czarno- białą sukienkę z tiulem.
-Chcecie coś zjeść?- zapytała Rydel.
-Ja jakoś nie mam ochoty.- rzuciłam.
-Ja chyba też nie.- dodała brązowooka.
-Może wpadniecie do nas wieczorem?- zaproponowała.
-Może.- zaczęłam bawić się nitką wystającą z mojej torebki.- Ja na razie zawijam się do hotelu. Meg, masz jakieś plany?
-Nie, wracam z tobą.
-To widzimy się wieczorem?- zapytałam.
-Jasne.- przytuliłyśmy się na pożegnanie ruszyłyśmy w osobne strony.
-Patrz, taksówki.- wskazała Hillton.- Chce ci się iść pieszo?
-Nie, weźmy taksówkę.
Do Sunset Tower wróciłyśmy by taxi. Gdy tylko ruszyliśmy, odezwał się mój telefon. Otworzyłam wiadomość, która przyszła. Oczywiście zawierała załącznik.
'Kłamczucha i złodziejka. Ładne okulary, Mack. xo -N'.
O cholera. Zapomniałam, że mam na głowie okulary. Otworzyłam zawartość załącznika. Były tam zdjęcia mnie jak opuszczam galer w Ray-Banach, które Meg wcisnęła mi na nos. Super.
***
Tłumy ludzi, ogłuszające dźwięki silników samolotów, żółte chmary taksówek podjeżdzających pod wejścia, powitania, pożegnania. Tak moi mili, LAX. Ellington właśnie wraca z urodzin dziadka. Wyszedł właśnie z samolotu i udał się w miejsce odbioru bagażu. Na walizkę nie czekał zbyt długo. Po piętnastu minutach siedział w taksówce i wracał do domu. W między czasie odpisywał fanom na Twitterze, Facebooku, wrzucił nowe zdjęcia na Instagrama. Podróż ogólnie minęła mu spokojnie. Po chwili był już na podjeździe domu. Wypłacił taksówkarzowi odpowiednią należność i wyjął walizkę. Otworzył drzwi i wszedł do domu.
-Witam, rodzinko!- wyrzucił ręce w górę.
Przywitały go tylko krzyki.
-Dlaczego ciągle grzebiesz mi w PRYWATNYCH rzeczach?!- darł się Rocky do telefonu.- Jak nie, jak tak?!
Po chwili z sąsiedniego pokoju wyszedł Riker również z telefonem przy uchu.
-Nie, nie, nie! Nie ma mowy!- mówił.- Szukaj innego terminu!
Lynchowie minęli się i wyszli do pokoju.
-Home, sweet home.- powiedział Ratliff i opadł na kanapę.
~~~
Cześć!
Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo. Nie mam ostatnio czasu. Jest gorzej niż było wcześciej. Nie przynudzam notką. Na maile postaram się szybko odpowiedzieć! Za rozdział na OLD-zie zabieram się od jutra. Mam nadzieję, że ktoś tu jest! ;)
Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo. Nie mam ostatnio czasu. Jest gorzej niż było wcześciej. Nie przynudzam notką. Na maile postaram się szybko odpowiedzieć! Za rozdział na OLD-zie zabieram się od jutra. Mam nadzieję, że ktoś tu jest! ;)
Q: KOGO CHCECIE W NASTĘPNYM?
15 kom = next
Fuck yeay, jest nowy rozdział 🙌🙌🙌🙌 czekam na next i życze weny 😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńBtw zapraszam na mojego nowego bloga:
http://card--index.blogspot.com/?m=1
Miłego dnia 😉
~Layla
No w końcu! :D
OdpowiedzUsuńNareszcie mam czas żeby skomentować :D
OdpowiedzUsuńDługo kazałaś na siebie czekać ;)
Ale rozdział jest boski i niesamowity i wgl :D
Ja chcę Rikera i Rocky'ego razem! :D
Prooooooszę :3
Pozdrawiam <3
ALLELUJA! KURNA! nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńNiesamowity,genialny itd. Jejku *.*
Oczywiście,że chce Riker'a w następnym XD to oczywiste! :)
Pozdrawiam! i czekam na następny! ;*
Super!!
OdpowiedzUsuńNaomi lepiej nie zbliżaj się do Rossa bo rozszarpie!!
Wracaj Ross do Mack, a nie włóczysz się z jakimiś innymi! :D
czekam na next :*
Nareszcie znalazłam chwilę. :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo bez komentarza, ale ty też długo kazalaś czekać na rozdział. ;D
Rewelacyjny i długi. Też bym chciała takie pisać. ;)
Popieram Fiole. Ja chcę Rossa z Mack! :)
Czekam na następny.
Ps jakby co zapraszam Cię też do siebie na LMF
r5-little-more-free.blogspot.com
Całuski :****
Zuza
Świetny! W końcu coś dodałaś! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Buziaki! :)
OdpowiedzUsuńAle superowy! <33 Długo kazałaś czekać na rozdział.. :D W następnym daj Rockyego i Mack. <33 Mam nadzieję że next będzie szybciej. :D /Spencer
OdpowiedzUsuńKiedy next na One Last Dance???
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział kochana <3!Czekam nn!
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb www.jdabrowsky-love-story. blogspot.com
Jejku świetny! <3 Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńZapraszam -> http://anotherworldaw.blogspot.com/
Elo!
OdpowiedzUsuńJejku jak mnie dawno nie było na tym blogu *.*
I tak wgl to rozdział genialny wyszedł :D
Ross to cham -.-
No jakim trzeba być debilem żeby się tak zachować?!
No nie ogarniam tego gościa -.-
Przez tą 'kłótnię' Rossa i Rocky'ego na początku mam wrażenie, że to Rocky może być -N.
Ale też podejrzewam Naomi.
Ja na miejscu Mack bym od razu komuś powiedziała.
Nie koniecznie rodzicom, ale jakiejś przyjaciółce, czy coś to tak :D
Ciekawe jak Ross zareaguje na to, że Mack idzie z nimi na SJ :3
Pozdrawiam cieplutko <3
Czekam na next!
~Suza
P.S
Zapraszam na nowego bloga:
http://crazy-story-r5.blogspot.com/